
Piosenkarka ma na swoim koncie płyty z gatunku poezji śpiewanej, piosenki aktorskiej. Porusza się w różnorodnych gatunkach muzycznych, między innymi w rocku, blusie, jazzie. W pandemii powstał materiał na autorską płytę „Sela, Twoja Tajemnica” Drum & Prays, która już doczekała się swojej premiery. Joanna Lewandowska nie posiada dyplomu ze szkoły aktorskiej, ani świadczącego o ukończeniu jakiejś uczelni wokalnej, a jednak śpiewa już od początku lat 90 –tych i wystąpiła na deskach niejednego teatru.
W poprzedniej części wywaidu mówiłaś o tym, że twoją pracę w „Metrze” przerwał wypadek na scenie i kontuzja jakiej doznałaś… Co było dalej?
Tak, przez pięć lat chodziłam o kulach i wówczas, myślę, że to Bóg otworzył mi szerszą przestrzeń na moją pracę na scenie. Choć początki nie były łatwe, bardziej skupiłam się na śpiewaniu. Po moim wypadku, rekonwalescencja w bólach trwała lata. Przeszłam siedem operacji, leczono mnie w Austrii, zmieniło się moje myślenie, perspektywa. Jak już wspominałam, „Metro” dało mi fenomenalną szkołę warsztatu, w kwestii wokalnej też. Jednak był to rodzaj śpiewania musicalowego. Był to lekki repertuar, teksty nie opierały się na jakiejś wybitnej literaturze. Wzięłam udział w konkursie „Pamiętajmy o Osieckiej” . To był jeden z najważniejszych konkursów jeśli chodzi o dotykanie słowa, głębszej literatury i muzyki. Szefem muzycznym był Jerzy Satanowski. Poszłam na przesłuchania o kulach. Śpiewałam podpierając się na nich w czasie eliminacji. Za pierwszym razem nie dostałam się, wówczas byłam świeżo po terapii w ośrodku. Spróbowałam ponownie po roku i dostałam się do finału, który odbywał się w teatrze „Atelier im. Agnieszki Osieckiej” w Sopocie. Młodzi finaliści tego konkursu przez tydzień występowali w Sopocie. Graliśmy po dwa koncerty dziennie. Ponownie dostałam wspaniałą szkołę i tam otrzymałam nagrodę publiczności oraz dziennikarzy. Później ten finał odbył się w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Od komisji konkursu otrzymałam wyróżnienie i zaraz potem się posypały konkursy, wydarzenia, festiwale w których brałam udział. To był dla mnie taki rok festiwali studenckich, aktorskich, piosenki francuskiej i innych. Otrzymywałam różne nagrody i wyróżnienia.
Co ci dały te festiwale i konkursy?
Ta moja droga festiwalowa i nagrody, między innymi od dziennikarzy, Telewizji Polskiej – otworzyły mi drzwi. To spowodowało, że stanęłam na scenie, dostałam się do „Teatru Rampa” w Warszawie. Zaczęłam bardzo dużo koncertować, grać w spektaklach muzycznych. Nagrałam pierwszą płytę, a potem kolejne, kolejne…
W jakich projektach bierzesz teraz udział?
Obecnie gram w spektaklu „Tuwim dla dorosłych” w reżyserii Jerzego Satanowskiego w „Teatrze Muzycznym Roma” w Warszawie. Gramy go już przez dwanaście lat. Trzeba zaznaczyć, że spektakle w „Romie” są grane po dwa lata, a potem są kolejne premiery. Nasz spektakl grany jest przez kilkanaście lat, bez żadnej reklamy. Stale bilety się wyprzedają. Jednocześnie gram w Mazowieckim Teatrze Muzycznym, jest to spektakl z poezją K. I. Gałczyńskiego zatytułowany: „Koń by też pisał wiersze, gdyby mu dać sto złotych” również w reżyserii Jerzego Satanowskiego. Tyle na dzisiaj, ale tych spektaklów muzycznych, projektów było mnóstwo w kraju i zagranicą.
Czy masz jakieś przyziemne marzenia, co najzwyczajniej ciebie relaksuje?
Relaksuję się w samotności, na spacerach, w czasie moich podróży, ja się po prostu wówczas karmię oddycham przyrodą, Bogiem. Z przyziemnych marzeń, to chciałabym mieć domek na wsi, z widokiem na wodę, na jezioro, albo góry... To byłoby miejsce z taką intymnością, z pewną dozą swobody. Marzę o tym, by domki nie były z blisko, ale i z dobrą komunikacją, bym mogła dojechać do pracy. W pobliżu mogłoby być jakieś ładne stare miasteczko, bo ja lubię starą architekturę, pojechałaby tam do jakiejś kafejki na kawę, albo na dobre jedzonko… bo ja lubię takie rzeczy.
Śpiewałaś już na wielu, różnych scenach, ale współpracujesz również z twórcami, którzy dopiero zaczynają…
Bardzo cenię sobie twórczość osób, które jeszcze nie wypłynęły na szersze wody, a mają coś do powiedzenia, dobrze się zapowiadają. Wciąż chcę się uczyć i uczę się również od nich. Bywam jurorem na różnych konkursach i tam mogę zapoznać różnych poetów, wokalistów, którzy stawiają pierwsze kroki. Tak nawiązałam współpracę z autorką wiersza Iwonną Buczkowską i powstała piosenka „Przyjdź”. Poznałam ją podczas konkursu poetyckiego w Elblągu, gdzie ja byłam w jury i w nim kobieta w kwiecie wieku, wyróżniająca się na tle młodzieży i to ona wygrała ten konkurs. Pisała dojrzale, z humorem, przepięknie składała słowa, później nawiązałam z nią współpracę. Dwa jej wiersze znalazły się na płycie „Niebo dla Złodziejek”.
Czy powiesz nam dlaczego nazwano cię „złodziejką piosenek”?
Tak, jestem nazywana „złodziejką piosenek”. Sama tak o sobie mówię, a jedna z moich płyt została nawet zatytułowana „Niebo dla złodziejek” . Zaczęło się to od tego, że na początku mojej drogi festiwalowej w Krakowie, Jerzy Satanowski zaprosił mnie do udziału w takiej dużej gali, zdecydował, że zaśpiewam piosenkę „Wołanie Eurydyki” do swojej muzyki i słów Jonasza Kofty. Zrobiłam tę piosenkę po swojemu, Jerzy Satanowski zawsze daje mi dużo wolności w interpretowaniu, przedstawianiu piosenek. Po tym koncercie podeszła do mnie pani Hanna Banaszak i to ona wcześniej śpiewała tę piosenkę, to była jej piosenka. Pani Hanna, głęboko wbiła we mnie wzrok i powiedziała: „Ukradłaś moją piosenkę!” Zmroziło mnie i za chwilę piosenkarka szczerze się do mnie uśmiechnęła i powiedziała: „Zrobiłaś to cudownie!”, potem mnie przytuliła i od tego czasu już byłyśmy „na ty”, już miałam ten zaszczyt kilkakrotnie wspólnie występować na scenie z Hanią, ale wtedy zrobiła mi chwilową dramę.
Co ci się podoba w byciu „złodziejką piosenek”?
W moim repertuarze nie są tylko te piosenki, które lubię i preferuję. Są w nim utwory, na które mam pomysł i wiem jak je powinnam wykonać. Uważam, że jeżeli mamy powtórzyć czyjąś piosenkę tak samo, albo nie mamy do powiedzenia czegoś więcej, to nie ma sensu wykonywać ich przed szerszą publicznością. Ja to mogę sobie zrobić dla siebie pod prysznicem lub na kajakach, na rowerze wodnym, tak jak dzisiaj sobie pływamy... Mogę sobie je pośpiewać, bo je lubię, ale nie na scenie. W tym się objawia szacunek do widza, nie powinno się powtarzać tego, co już było zrobione w wystarczający sposób. „Kradnę” piosenki tylko te, na które mam pomysł i własną interpretację, wnoszę coś nowego, to taki mój głos.
Twój głos, nie tylko wokalnie, ale i jako przekaz - wyjątkowo zabrzmiał na twojej ostatniej płycie, na której już nie „kradłaś” piosenek.
Płyta „Sela” jest w ogóle przełomowa, ponieważ wcześniej pisano dla mnie, użyczano mi piosenki. Kiedyś nawet powiedziałam, że: „nigdy nie będę pisała tekstów”. Komponowanie muzyki było jeszcze dla mnie dopuszczalne, ale nie pisanie tekstów. Jednak „Sela” jest pierwszą płytą, na której w 100 % są moje teksty i rapera Kamila. Materiał na płytę powstał w czasie pandemii, w okresie zamknięcia w domu. Może komuś to jest trudno zrozumieć, ale piosenki z płyty :”Sela” nazwałabym „tekstami od Boga”. Jestem chrześcijanką i to jest moje życie, a wówczas pracy zawodowej było mało, to było dla mnie wyzwanie i te piosenki odzwierciedlają to, jak radziłam sobie w pandemii. Wskazują na to co, lub kto pomógł mi przetrwać ten czas. Obecnie ponownie pracuję w spektaklach. Teraz robimy taki projekt: „Kaczmarski lirycznie” z muzyką Łapińskiego, cały czas jakieś nowe rzeczy robię, ale moje serce jest przy tej płycie, bo ona była dla mnie prawdziwym przełomem. W tamtym czasie to samo płynęło ze mnie. Nie zastanawiałam się, nie rzeźbiłam i nie kombinowałam - jak napisać te teksty - one do mnie przyszły i opowiadają o mojej relacji z Bogiem.
To był dla wielu artystów wymagający czas…
W pandemii przeszłam dużą próbę, dwa lata byłam bez pracy scenicznej, bez finansów pracy wokalnej i aktorskiej. Wcześniej występowałam w wielu miejscach, ale nigdzie nie byłam zatrudniona na etacie, w żadnym teatrze. Z dnia na dzień okazało się, że nie mam pracy. Przez te dwa lata zagrałam on – line jeden spektakl i dwa koncerty. Jak już mówiłam przez rok pracowałam w przedszkolu. To był dla mnie zarówno najtrudniejszy jak i najwspanialszy moment w życiu i tak powstała płyta „Sela”. Wówczas nawet zaczęłam myśleć o tym, że ja już nie wrócę na scenę, że już nie będę o to zabiegać, nikomu się nie będę przypominać, nie będę „bywać”, bo zmieniły się moje priorytety. Przed pandemią bycie na scenie traktowałam jak moje życie, wszystkie te emocje przepuszczałam przez siebie, w to co robiłam, wkładałam całą siebie, to bardzo bywało wyczerpujące fizycznie i psychicznie. Gdy już rozdzwoniły się ponownie telefony, posypały się propozycje pracy i wróciłam do spektaklu, wówczas Jerzy Satanowski, który zawsze mnie doceniał, brał mnie do swoich najważniejszych projektów, zobaczył we mnie tą zmianę. Dojrzał we mnie różnicę, jakąś lekkość. Kiedyś, jak któryś z artystów mówił do mnie, że: „to jest dla niego tylko praca” - dziwiłam się mu, nie rozumiałam o czym on do mnie mówi. Bo ja wówczas postrzegałam wszystko, co robię zawodowo, jako moją pasję, nie jako pracę. Obecnie rozumiem to, że mam doświadczenie, wystarczający warsztat, do tego żeby być, żeby ludzie chcieli mnie oglądać i słuchać, ale ja się już nie spalam. Nadal kocham, to co robię, dokładam do tego swoją wrażliwość, ale umiem złapać potrzebny dystans.
I tego zdrowego dystansu życzymy wszystkim czytelnikom, zapraszając mieszkańców Mrągowa i jego okolic na twoje listopadowe występy w naszym mieście lub w innych miejscach w Polsce. Dziękuję za rozmowę Agnieszka Beata Pacek
JOANNA LEWANDOWSKA SYLWETKA
„Joanna Lewandowska – wokalistka, aktorka, kompozytorka, pedagog.
Jeden z najpotężniejszych głosów kobiecych, doceniany zarówno w Polsce jak i na świecie. W środowisku artystycznym jej nazwisko to synonim profesjonalizmu. Joanna uczestniczy w najbardziej prestiżowych projektach muzycznych, gdyż daje gwarancję mocy przekazu. Jest zapraszana do udziału w benefisach m.in. przez. Jana Wołka, Jerzego Satanowskiego, Irenę Santor, Andrzeja Zaryckiego, Zbigniewa Łapińskiego. Teksty dla Joanny piszą choćby Jan Wołek czy Andrzej Poniedzielski, zaś Zygmunt Konieczny specjalnie z myślą o Joannie napisał partię wokalną do oratorium wielkanocnego pt. „Skarga Jerozolimy”.
Laureatka wielu znaczących konkursów i festiwali: Stypendium im. Marka Grechuty dla najbardziej obiecującego młodego artysty na 42 Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie (2006); Grand Prix, nagroda publiczności i nagroda ZASP-u za największą indywidualność festiwalu „Tańczące Eurydyki” w Zielonej Górze. (2006); III miejsce na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Artystycznej w Rybniku (2004); III miejsce na Festiwalu Piosenki Francuskiej w Lubinie. (2004); I miejsce na Festiwalu Sztuki Słowa …Czy to jest kochanie? (2003); III miejsce na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu (2003); II miejsce na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie, nagroda prezesa TVP (2002); Wyróżnienie honorowe, nagroda dziennikarzy i nagroda „Twojego Stylu” w V edycji konkursu „Pamiętajmy o Osieckiej”, (2002);
Rozmiłowana w pięknej i mądrej piosence, swymi aranżacjami i głębią przekazu dociera do każdej publiczności. Czasem mówi o sobie „złodziejka piosenek” – wyszukuje perełki, odnajduje trzecie i czwarte dno zakurzonych tekstów, przeżywa je po swojemu i oddaje ludziom z całym ładunkiem emocji i uczuć. Jej interpretacje tekstu i muzyki burzą emocjonalny spokój słuchacza i każą usłyszeć wiele myśli od nowa.
Joanna Lewandowska występuje i nagrywa tylko z najlepszymi muzykami. Współpracuje m.in. z Pawłem Stankiewiczem, Pawłem Pańtą, Pawłem Kaczmarczykiem, Krzysztofem Łochowiczem, Sebastianem Wypychem, Grzechem Piotrowskim, Robertem Siwakiem. Spaja ona w ten sposób dwa pozornie odległe światy: muzyki improwizowanej oraz ważnego, mądrego tekstu. Przenikanie się tych dwóch światów, tworzy nowy obraz pozornie znanych piosenek. Jeśli bawi – to do łez. Jeśli porusza, to do trzewi.
Na uwagę zasługuje również spektakl „Mężczyźni mojego życia i Agnieszka”, który został po części oparty na koncertowym albumie Joanny Lewandowskiej - „Moje podwórko”. Produkcją muzyczną wydawnictwa, nagranego na zaproszenie Krystyny Jandy w Teatrze Polonia, zajął się wybitny polski kompozytor filmowy i teatralny, Jerzy Satanowski. W programie znajdują się utwory, które przyniosły artystce nagrody na festiwalach i przeglądach w całym kraju m.in.: „Epitafium dla Mahalii Jackson” J. Kofty, „Samotnie” A. Poniedzielskiego, „Odwrót” J. Wołka, „Ocalić od zapomnienia” M. Grechuty. Na scenie piosenki Agnieszki takie jak: „Konie”, „Uciekaj moje serce”, „Przepraszam że żyję”, i wiele innych będą okraszone kobiecym spojrzeniem na męską poezję ukochanych mężczyzn i poetów Joanny.”
Niektóre płyty Joanny Lewandowskiej:
„Taka iTaka”, „Mężczyźni mojego życia? Marek G. z Krakowa”, „Najwcześniej później: Wiersze Krzysztofa Cezarego Buszmana”, „Moje podwórko”, „Miastostrada”, „Niebo dla złodziejek”, „Sela” i inne płyty, na których śpiewa Joanna Lewandowska wraz z różnymi wokalistami.
Zachęcam do przeczytania wcześniejszych części wywiadu z cyklu „Rozmowy z Joanną Lewandowską”:
Cz I – Scena weryfikuje:
https://info.mragowo.pl/artykul/rozmowy-z-joanna-lewandowska/1183899
Część II - Wspomnienia o musicalu „Metro”:
Zachęcamy do odsłuchania na kanale YouTube piosenek w wykonaniu Joanny Lewandowskiej dostęp z dnia 10.10.2023 r.
https://www.youtube.com/watch?v=jQ8I3ysCjd4
https://www.youtube.com/watch?v=hugs2dwbc9I
https://www.youtube.com/watch?v=AJznEA9cIlI&list=RDEMUPwD9LhpxgIvIQ9tV4eG9Q&index=11
Wszystkie zamieszczone zdjęcia pochodzą z archiwum Joanny Lewandowskiej i zostały przez nią przesłane do redakcji. Autorami wybranych zdjęć są między innymi: Janusz Gajdamowicz, Wiesław Czerniawski, Mirek Wiśniewski, a niektóre pochodzą z archiwum Mazowieckiego Teatru Muzycznego w Warszawie oraz z FB SCH Północ;
Korzystano również z innych materiałów udostępnionych przez Joannę Lewandowską;
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie