
Nie jestem rodowitą Mrągowianką, jednak o Pikniku Country & Folk w Mrągowie, zwłaszcza o jego początkach i pierwszych edycjach - zawsze było głośno. Każdy słyszał o słynnym amfiteatrze nad jeziorem Czos i odbywającym się tam święcie muzyki. Nasze miasto zyskało wówczas popularność. Do dnia dzisiejszego, gdy ktoś mnie pyta o to gdzie mieszkam, a ja mu odpowiadam, od razu dodaje: „A Mrągowo? – tam jest ten słynny Piknik Country!”
W latach 80 –tych, była to impreza na której stawiali się ludzie z całej Polski i z zagranicy. Przyjeżdżali zwykli ludzie i wielcy celebryci, po to aby się razem pobawić. W Mrągowie zjawiały się tłumy, których nasza baza noclegowa nie mogła pomieścić, ale nikt się tym nie przejmował, ponieważ nie o to chodziło. Nie było niezbędnej infrastruktury, a jednak gości nie brakowało. Namioty rozstawiano gdzie popadnie, a mniej wymagający turyści spali na trawnikach, chodnikach. Dlaczego? – bo, jak to słusznie zauważył wówczas Cezary Makiewicz: „wszystkie drogi prowadziły do Mrągowa”. Wydawało się, że lata 80 –te i początek 90- tych – na stałe rozpisywały się amerykańską muzyką nad jeziorem Czos. Na pewno miał na to wpływ, czas w jakim żyliśmy i funkcjonowaliśmy - okres na krótko przed i po transformacji ustrojowej.
Jednak podczas festiwalowych dni w mieście robiło się bardzo niebezpiecznie, ponieważ z braku innych, tak głośnych imprez artystycznych w okolicy i w kraju, do Mrągowa przybywali miłośnicy samego wydarzenia, wielu z nich, było sercem daleko od muzyki Country. Pamiętam, że na ulicach pojawiali się nie tylko kowboje oraz osoby ubrane w stylizacje rodem z dzikiego zachodu, ale też przedstawiciele nurtów muzycznych takich, jak: rock, punk, metal. Przyjeżdżali i nie docierali nawet do amfiteatru, imprezowali w każdym zakątku Mrągowa. Mieszkańcom, którzy w tym czasie nie mieli urlopu, trudno było się przebić, nawet pieszo przez miasto, by dotrzeć do miejsca własnego zatrudnienia. Wielkie święto, powoli zaczęło dokuczać mrągowianom. Coraz częściej słyszało się, że w tych dniach najlepiej wyjechać z miasta lub zaszyć się na swojej posesji, czy też w ogródkach działkowych.
Pojawił się swoisty dysonans, z jednej strony tęsknota za licznymi turystami w tych dniach, z drugiej potrzeba dokonania jakiś zmian, ograniczeń. Z pomocą przyszła nam otwartość władz samorządowych w całym kraju, które również zaczęły organizować letnie imprezy, festiwale, a to odbarczyło nasze miasto. Dziś turysta może wybierać, nie musi przebijać się przez cały kraj na jedną z niewielu wielkich imprez, a i samo Mrągowo nie tylko muzyką country stoi. Mamy wiele, różnych koncertów oraz cyklicznych wydarzeń artystycznych. Wielkim plusem okazało się wybudowanie małego amfiteatru, co sprzyja organizowaniu Pikniku Country w Mieście, który równolegle dzieje się od 1995 roku obok festiwalu nad jeziorem Czos. Od lat jest coraz bardziej kulturalniej, bezpieczniej. Mrągowianie na nowo przyzwyczaili się do piknikowej atmosfery, nawet gdy nie są fanami tej muzyki.
Dziś chętnie przechadzamy się uliczkami miasta w te dni. Uczestniczymy w wydarzeniu z całymi rodzinami, niektórzy z nas przebierają się na styl rodem z dzikiego zachodu. Każdy może wybrać coś dla siebie. Choć turystów jest znacznie mniej, ale czy naprawdę tęsknimy za tymi tłumami leżącymi lub siedzącymi na chodnikach, blokującymi całą ulicę Królewiecką, Warszawską i Wojska Polskiego? Nie neguję tu chlubnej historii Pikniku Country, jedynie wspominam dawne cienie, bo z dobrego warto korzystać. Gdy miałam małe dzieci, chadzałam z nimi na piknik w mieście. Obecnie, jeżeli jestem w tym czasie w Mrągowie, spotykam się z przyjaciółmi i przyjezdną rodziną. Bawimy się na swój sposób, bo jest wiele propozycji i możliwości, z których można skorzystać w tym czasie.
Spacerujemy po ulicach miasta, Mrongoville, niektórzy śpiewają i tańczą, obserwujemy piękne maszyny, prawdziwych fanów gatunku, jak również ludzi, którzy przyjechali się tu pobawić i raczej wiedzą jak to zrobić, bez uszczerbku dla żyjących tu mrągowian. Paradę Country mamy na miarę naszych czasów… i tradycyjnie, w ostatnim dniu festiwalu, zasiadamy w małym amfiteatrze, by posłuchać koncertu Cezarego Makiewicza, który stał się gościnną wizytówką naszego miasta. Należy dodać, że od jakiegoś czasu w kultowym zespole „Basztyl”, gra nasz mrągowianin Mariusz Garnowski, co napawa nas dumą. Bo przecież teksty tych piosenek opisują codzienność, zwykłe życie, jego cienie i blaski, opowiadają o losach i historiach ludzi takich jak my, choć nie wszyscy jesteśmy fanami muzyki country. Refleksje w nich zawarte wprowadzają równowagę, radość z małych rzeczy, umiejętność zabawy i wreszcie - wyciszenie, które udziela się, w tym czasie, naszemu miastu. (ABP)
Zdjęcia: pochodzą z mojego prywatnego archiwum, zrobione były kilkanaście lat temu podczas rodzinnego spaceru w czasie Pikniku Country w mieście; ostatnie zdjęcie z Mariuszem Garnowskim zostało zrobione podczas Dni Szczytna 2023' i zamieszczone na fb Mariusza Garnowskiego dostęp z dn 26.07.2023
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie