
Pierwszy dzwonek po wakacjach to nie tylko koniec lata i początek szkolnych obowiązków. To także moment, w którym dzieci i młodzież z Mrągowa i okolic zastanawiają się, czy szkoła może być miejscem przyjaznym – takim, do którego idzie się z ciekawością, a nie z przymusem. W rozmowach z uczniami podstawówek i szkół średnich padło wiele szczerych opinii – od radości po obawy. Co sprawia, że młodzi ludzie czują się dobrze w szkole, a co odbiera im tę radość?
Rozpoczął się rok szkolny i zaczął się kolejny etap naszej codzienności. Dowiedziałam się o tym, przysłuchując się pewnej rozmowie pomiędzy dwiema emerytkami, którą usłyszałam w miejskim autobusie. Panie pokusiły się o takie stwierdzenia: „teraz znowu się już wszystko zmieni, bo dzieci idą do szkoły”, „wraz z początkiem roku szkolnego, tak naprawdę kończy się lato”, „będzie tłoczniej w autobusach”… Co najmniej jedno ze zdań było stereotypem. Osoby dojrzałe, nieaktywne zawodowo – bardziej dostrzegają zmienność i przemijanie. Słuchałam tego myśląc o uczniach. Zastanawiałam się nad tym co czują u schyłku wakacji?
Na pewno żal im beztroskiego lata, mniejszej liczby obowiązków i przywilejów jakie gwarantuje przerwa wakacyjna. Przeprowadziłam klika rozmów z dziećmi i młodzieżą. Rozważaliśmy co sprawia, że ich zdaniem, szkoła może być przyjazną lub taką nie jest. Dyskusje prowadziłam zarówno w grupie, która uczęszcza do szkoły podstawowej, jak również pośród dorosłych uczniów ze szkoły średniej z terenu miasta i gminy Mrągowa. Padały różne odpowiedzi, zwłaszcza, że zapewniłam swoich rozmówców o całkowitej anonimowości. Czy szkoła rzeczywiście jest przyjazna dziecku, czy wiążą się z nią pozytywne skojarzenia?
Zauważyłam, że niemal wszystkie wypowiedzi wskazywały na wagę relacji z rówieśnikami i nauczycielami. To w dużej mierze przesądzało o podejściu do tematu. Najbardziej pozytywnie nastawieni byli najmłodsi, czyli ci, którzy dopiero są na początku drogi edukacyjnej. Zwierzali się:
Ja nie mogę już doczekać się, gdy zaczną się lekcje! Spotkam się z moją przyjaciółką, moją ulubią panią… (uczennica czwartej klasy szkoły podstawowej)
W szkole są fajni kumple i niektóre zajęcia. Lubię matematykę, informatykę i w- f. W zeszłym roku nie podobało mi się, że moi koledzy przezywali fajnego nauczyciela z angielskiego. (uczeń 4 klasy szkoły podstawowej)
Ja w mojej szkole lubię wszystkich nauczycieli i kolegów. Czuję się tam dobrze. Męczy mnie to, że trzeba rano wstawać by zdążyć na lekcje. (Uczeń szkoły branżowej – szkoła specjalna)
Ta grupa oraz uczeń szkoły specjalnej, w pewnym sensie była pozbawiona uprzedzeń, krytykanctwa i ufna. Brakowało mowy o trudnych doświadczeniach, dużych wyzwaniach edukacyjnych, oraz obserwacji postaw, które nie powinny mieć, w takich placówkach miejsca. Jeszcze nie rozpoczął się u nich okres dorastania i młodzieńczego buntu, który na pewno wpływa na podejście do nauki i grona pedagogicznego. W tym przypadku, ich nastawienie jest pozytywne, interesują się nauką – więc szkoła jest dla nich przyjaznym miejscem. Przyjrzyjmy się wypowiedziom kilku starszych chłopców.
W mojej szkole, wszystko jest dobrze. Lubię niektórych nauczycieli, bo można z nimi porozmawiać na przerwie. Najczęściej jednak gada się z kolegami… Ciężko jest mi znaleźć motywację do nauki. Po prostu nie chce mi się uczyć. (uczeń 7 klasy szkoły podstawowej)
Żeby szkoła była przyjazna, to… Po pierwsze lekcje mogłyby trwać dwadzieścia minut, rok szkolny – dwa miesiące, a reszta – to by były wakacje! W tej chwili, na początku nie umiałbym powiedzieć co nie jest fajnego w szkole, bo się przeniosłem i idę do nowej szkoły. Koledzy chyba są w porządku i zauważyłem jakąś fajną dziewczynę… (uczeń 8 klasy szkoły podstawowej)
W mojej wymarzonej szkole byłoby więcej kolegów. W ogóle szkoła by była większa i miałbym z kim rozmawiać, bo teraz chodzę do małej szkoły za miastem i czuję się osamotniony. W takiej szkole nauczyciele nie krzyczeliby na nas. W mojej obecnej szkole nauczyciele krzyczą na mnie i nie wyjaśniają nam dobrze lekcji, a potem denerwują się na nas. (uczeń 8 klasy szkoły podstawowej)
Te wypowiedzi wskazują na uczniów, którzy przy odrobinie woli i współpracy oraz konstruktywnego dialogu z nauczycielami, pedagogami - mogliby poczuć się w szkole, jak w miejscu przyjaznym. Waga pozytywnego wpływu pedagogów, wspierającej grupy rówieśniczej jest niebagatelna. Na pewno pełniłaby rolę sprzymierzeńca w wdrażaniu wiedzy. Z biegiem lat podejście się zmienia i nie jest już tak łatwo „zadowolić” uczniów. Największym wyzwaniem staje się wzbudzenie w nich motywacji do nauki. Rówieśnicy i relacje z osobami dorosłymi zmieniają swój charakter. To koledzy i koleżanki stają się autorytetem lub punktem odniesienia, w kształtowaniu oczekiwań wobec szkoły. Pierwsze zauroczenia, zmiany hormonalne nie sprzyjają pogłębianiu wiedzy naukowej. Należy to zrozumieć i nie pomijać tych zmiennych w życiu nastolatków. Podejście, które jest nastawione na cel: „uczeń ma tylko zajmować się nauką” – nie pomaga w uczynieniu szkoły przyjaznym miejscem i osiągnięciu efektów edukacyjnych. Młody człowiek, który z góry jest nastawiony negatywnie, nigdy nie będzie dobrym materiałem na chłonącego wiedzę ucznia. Internet, który stał się światem nastolatków, nie pomaga w niwelowaniu uprzedzeń i pozbyciu się zniechęcenia. Jest to wyzwanie dla nauczycieli, którzy chcą coś z dziećmi osiągnąć, a nie realizować prywatne cele. Potem, młody człowiek się kształtuje i wyrabia sobie pozytywne lub negatywne nastawienie do szkoły. Poniższa wypowiedź osiemnastolatka wskazuje, że po pewnych doświadczeniach doszedł on do wniosku, że przyjazna szkoła, to taka, która pomoże mu osiągnąć założone cele i zrealizować w przyszłości jego marzenia.
Tak naprawdę to nic nie lubię w mojej szkole. Chcę ją skończyć, zdać maturę i ustawić sobie życie. W szkole jest za dużo, jak dla mnie, bodźców. Nie umiem się skoncentrować. Wolę sam posiedzieć i się pouczyć w odosobnieniu. Ludzie na dłuższą metę mi przeszkadzają. Mam swój cel, chcę w przyszłości mieć dobrą pracę. Uważam, że trzeba mieć priorytety w życiu. Moim jest praca. Mój wujek zawsze mi powtarzał, że trzeba żyć z pracy własnych rąk i ja chcę to osiągnąć. Do tego potrzebna jest mi właśnie szkoła. Chcę realizować soje cele i marzenia. (dorosły uczeń technikum)
Choć powyższa wypowiedź nie jest „laurką dla nauczyciela”, to jednak wskazuje na wagę autorytetu osoby dorosłej, w tym przypadku jest nim wujek. Prawdopodobnie dorosły, który swoją postawą, nie tylko słowami, wskazał chłopcu drogę. Wiele zależy od osobowości i charakteru nauczyciela. Świadczy relacja kolejnej osiemnastolatki.
W mojej szkole lubię pana od niemieckiego, bo jest fajny i można z nim o wszystkim pogadać… Jeszcze mam fajną panią pedagog… Tak po za tym, nie widzę nic fajnego w mojej szkole. Najdelikatniej mówiąc, nie dogaduję się z panią od matematyki. Mam wrażenie, że ona mnie nie lubi i to wpływa na moje oceny z jej przedmiotu. Chciałabym skończyć szkołę. Marzę o tym, by mi się to udało. (dorosła uczennica szkoły średniej)
Choć wchodzący w dorosłość uczniowie, nie zawsze „pałają wielką miłością” do swoich szkół, można w nich dostrzec swego rodzaju dojrzałość. Wiedzą, że ukończenie odpowiednich etapów edukacyjnych, jest im niezbędne w przyszłości. W społeczeństwie konsumpcyjnym, nastawionym na szybkie osiągniecie celu należy docenić taką postawę. Gdybyśmy do tych rozważań dopuścili nauczyli, padłyby kolejne bardziej lub mniej racjonalne argumenty. Może pojawiłyby się słowa na obronę pracowników placówek edukacyjnych. Nie chodzi o to aby mieć rację za wszelką cenę.
Każdy z nas kiedyś się uczył. Wspomnienia i doświadczenia z czasów „niebieskiego mundurka” są różnorodne. Nie zawsze mają one miły, barwny i kolorowy wydźwięk. Właściwe relacje, są dobrym początkiem w komunikacji pomiędzy nauczycielem a uczniem. Może to jest ten most, który należy budować? Czy dzięki przyjaznemu podejściu, dzieci i młodzież będą osiągać lepsze wyniki w nauce? Jest takie prawdopodobieństwo. Przyznajmy, że bywa, że nauczyciele również miewają swoich ulubieńców oraz takich podopiecznych, nad którymi nie chcą się, z różnych powodów pochylać. Warto zwolnić, wziąć pod uwagę, że w naszym przebodźcowanym świecie, stale są podejmowane decyzje zarówno przez dorosłych jak i dzieci, które wpływają na ogół. Nie wszystko od nas zależy. Może jednak warto zastanowić się nad tym, co możemy zrobić, aby ten szkolny świat, kojarzył się dzieciom bardziej pozytywnie? Agnieszka Beata Pacek
Zdjęcie: A. Żamojta
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie