Reklama

Refleksje po 30. Festiwalu Kultury Kresowej

W tym roku nie mogłam uczestniczyć w 30. Festiwalu Kultury Kresowej w Mrągowie. Zatrzymały mnie obowiązki zawodowe i tak naprawdę, w poszukiwaniu atrakcji festiwalowych, udałam się z przyjaciółmi na spacer w ostatni dzień, w porze obiadowej. Zawsze chętnie przysłuchiwałam się opowieściom o Kresach płynącym ze sceny. Wówczas można było realnie posmakować prawdziwego patriotyzmu, tęsknoty z ojczyzną… Czego dziś nam - rodakom mieszkającym w kraju, trochę brak…

Pomimo upału i faktu, że festiwal trwał już od czwartku, na scenie Małego Amfiteatru w niedzielę występowały jeszcze zespoły. Moją uwagę przykuły nastolatki ćwiczące swoje układy taneczne gdzieś tam z boku, przy deptaku. Jak zwykle były piękne i radosne. To mnie zawsze pociągało w zespołach ludowych. Być może dlatego powstaje tak wiele grup i zespołów, które w swój repertuar wplatają elementy folkloru nawet wtedy, gdy nuta jest ostrzejsza – rokowa. Chętnie oglądałam stoiska, stragany, ponieważ sprzedawano i prezentowano na nich rękodzieło, swojskie wyroby i wszystko to, co nie ma przyklejonej etykietki: „Made in China”. Kusiły rzeźbione gwizdki, ptaszki, własnoręcznie zrobione ozdoby, świeczniki, słodkie pierniki, swojska kiełbasa, obrazy z religijnymi akcentami oraz zatrzymana na płótnie natura, pola i lasy. Przywodziły one na myśl piękno Kresów...

W czasie mojego spaceru z przyjaciółmi, spotkałam znajomego, który był jednym z pilotów grup kresowiaków. Z festiwalem jest związany niemal od jego początku. Z dumą opowiadał o próbach, ćwiczeniach swoich podopiecznych, które odbywały się przed występami. Widział jak wiele wysiłku i pracy ich to kosztowało. Później, zdradził mi zasłyszane historie o tym, jak się żyje Polakom za tą trudniejszą - kresową granicą. Ich przyjazd na to wydarzenie, jest jak przepustka do Kraju, do Ziemi Obiecanej… Dane jest im pobyć z nami przez kilka dni, a potem trzeba wrócić… Tego dnia, wisienką na torcie, był koncert, który odbył się na scenie Dużego Amfiteatru. Publiczność dopisała i choć Zespół Artystyczny Wojska Polskiego śpiewał i grał różny repertuar - to jednak nuty patriotyzmu i folkloru unosiły się dalej nad Jeziorem Czos.

30. Festiwal Kultury Kresowej – nawet ostatniego dnia – brzmiał swojsko, emocjonalnie i po naszemu, po Polsku - w dobrym znaczeniu tego wyrażenia. Jest jakieś wewnętrzne rozedrganie pomiędzy miejscem zamieszkania, a ojczyzną Kresowiaków. To rozdarcie wyraża się w rzewnych pieśniach i wspomnieniach. To wydarzenie wciąż podtrzymuje i tworzy historię wielu Polaków, kolejnych pokoleń. Mają w tym udział nie tylko: organizatorzy, władze miasta, patroni, występujący na mrągowskich scenach soliści, zespoły oraz tancerze… Niebagatelne znaczenie ma wieloletnie zaangażowanie mieszkańców Mrągowa i jego okolic w tworzeniu atmosfery, opiece nad gośćmi i w całej, skomplikowanej logistyce. Przez lata nawiązały się trwałe przyjaźnie, relacje i więzi. Po zakończeniu wydarzenia niektórzy mrągowianie utrzymują kontakt listowny, poprzez łącza Internetu zacierają się granice, rozdzielenie. Jest to unikalny walor tej imprezy, którego nie dają inne festiwale. Jej wpływ jest widoczny nie tylko na terenie Polski, ale i daleko poza jej granicami. Agnieszka Beata Pacek

Zdjęcia A. Pacek

Aplikacja info.mragowo.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Aktualizacja: 16/08/2025 14:16
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo info.mragowo.pl




Reklama
Wróć do