Reklama

O dobrym starcie dla młodych cz II – rozmowa z Beatą Urbaniak

Jakiś czas temu, na moim blogu ukazała się I część wywiadu z Beatą Urbaniak, mrągowianką, która wyjechała na Pomorze by, wraz z mężem, zawodowo pomagać osobom uzależnionym. Opowiadała ona wówczas o swojej młodości w naszym mieście, o ośrodkach kultury, kościele, osobach i miejscach, które pomogły się jej rozwinąć i dały jej „dobry start” w dorosłe życie. Kontynuujemy ten temat, ale z nieco innej perspektywy.

Pracujesz w chrześcijańskim ośrodku dla osób uzależnionych, w poprzedniej części opowiadałaś nam o potrzebie „dobrego startu” dla osób młodych, czy twoim zdaniem dobre zaplecze do rozwoju stworzone w młodości, jest potrzebne w walce z nałogami?

Tak. Obserwuję dorosłych ludzi w naszym ośrodku, którzy przez całe lata nie rozwinęli żadnych zainteresowań, nie rozwinęli pasji, nie mieli wartościowych relacji, takich, które coś wnosiły w ich życie i byłoby to coś więcej niż wspólne spędzanie czasu na piciu, „dobrej zabawie” i ćpaniu. Bo życie jest czymś więcej niż imprezy, muzyka oraz zabawa. Później z tymi ludźmi trudno jest pracować nad wychodzeniem z uzależnienia ponieważ, nie mają się czego złapać, od czego zacząć. Nie wiedzą czym zapełnić swój wolny czas, gdy przestają pić czy zażywać.

Osoby, które podejmują próbę terapii, walki z uzależnieniem wierzą w siebie? - skoro w opinii otoczenia i we własnych oczach „nic nie potrafią”?

Jest to dla nich trudne. Uczymy ich, dajemy im do zrozumienia, że mają prawo realizować się w jakikolwiek sposób, mają prawo rozwijać się, że nadal jest dla nich coś więcej. Pokazujemy im, że to w ogóle jest ważne, bo oni często tego nie rozumieją. W ośrodku niektórzy z nich odkrywają co jest ich dobrą stroną, co może stać się ich pasją. Człowiek wychodzący z uzależnienia musi to odnaleźć, bo to jest bardzo pomocne. On musi mieć się czegoś złapać, czegoś, co da mu, może nie takie same emocje co używki, ale odpowie na jego wewnętrzne potrzeby, które pozornie wcześniej zapewniało mu zażywanie. To jest to coś, co zapełni im tę pustkę, którą człowiek czuje po odstawieniu narkotyków i alkoholu.

To dotyka ich tożsamości i sensu życia?

Myślę, że ci ludzie wchodząc w dorosłe życie nie odpowiadali sobie na pytania: Kim są? Jacy są? Co lubią robić? Często nie mają oni nawet żadnego hobby. To jest przerażające, dlatego uważam, że ważne jest to, aby w dzieciństwie stymulować rozwój na wielu obszarach, tak aby młody człowiek mógł odpowiedzieć sobie na takie pytania. Potrafił swoje życie poprowadzić w taki sposób, żeby nie musiałby, istnieć z tylko taką opcją, że: „Moje życie nie ma sensu, pozostało mi już tylko ćpać i pić, bo w sumie to nie wiem co chcę robić w życiu, co mam ze sobą począć? Nic nie wiem o sobie.”

Czy w związku z tym co obserwujesz u siebie w pracy, masz jakieś zawodowe marzenie?

Jak już trochę mówiłam o tym wcześniej, marzę o tym by stworzyć takie miejsce dla młodych ludzi, ośrodek który by był dla nich „dobrym startem”. Chciałabym dać im możliwość, jeszcze raz odkrycia tego, co w przyszłości stanie się dla nich czynnikami chroniącymi prze ponownym uzależnieniem, marginalizacją społeczną, zachęcić ich do przeżycia tych rzeczy, których być może nigdy nie doświadczyli, w swojej młodości, bo zostało im to zabrane lub uniemożliwione. Pragnę móc im pokazać to, czego mogliby się w życiu złapać i trwale zmienić je na lepsze. Marzę o takim miejscu, w którym mogliby eksplorować siebie, wyrażać swoje uczucia, poznawać siebie, rozwijać się. Miałoby to być takie miejsce wspólnoty, przynależności, bo wiem, że dla młodzieży jest to bardzo ważne. Byłoby to miejsce, w którym młody człowiek mógłby zrozumieć siebie, w przyjaznej grupie, w czasie gdy buzują w nim hormony, gdy szuka odpowiedź na pytanie kim jest. Sztuka, literatura, muzyka, hobby i inne aktywności - pomagają młodym ludziom wyrzucić z siebie nadmiar emocji, znaleźć odpowiedzi na nurtujące je pytania, chciałabym móc im w tym pomagać.

Na koniec, chciałabym zapytać cię, czy znalazłaś już swoje miejsce na ziemi?

Wyrażenie „moje miejsce na ziemi” na pewno nie kojarzy mi się z konkretnym, rzeczywistym miejscem. Podróżowałam, byłam już w wielu miejscach, w których nie czułam się dobrze, nie miałam poczucia, że to miejsce daje mi „szczęśliwość”. Jednak myślę, że jeśli we wnętrz siebie, człowiek ma poczucie spełnienia, to odbiera miejsce na ziemi w duchowym wymiarze. To jest coś, co nosisz ze sobą wszędzie, gdziekolwiek jesteś. Fajnie jest, jak masz kogoś, z kim możesz to nosić, jak chociażby rodzinę, bliskich. Moje miejsce jest tam wszędzie gdzie, jest mój mąż i moje dziecko, bo tam, jest przede wszystkim moje serce.

Potrafię się poczuć wszędzie dobrze, jeżeli jestem w zgodzie z moimi wartościami, Bogiem, samą sobą i gdy z moim stanem wewnętrznym jest ok. Wówczas nawet, gdy jesteś w miejscu, w którym nie jesteś szczęśliwy możesz poczuć się szczęśliwym człowiekim. Zapewnia mi to moje wewnętrzne poczucie szczęścia, które daje mi wiara w Boga, moja rodzina, to, że mam wspólne cele z moim mężem, wspólną wizję na swoje życie, którą staramy się realizować, bez względu na wszystko, gdziekolwiek jesteśmy i jeszcze będziemy. To wszystko o czym mówiłam, czyli moja działalność w Mrągowie, zamiłowanie i pasje, które tu realizowałam, przekładam dziś na dorosłe, życie i realizuję je w każdym miejscu, w którym jestem na różnych płaszczyznach. Obecnie robię to wszystko, czego byłam nauczona w Mrągowie i za to cenię, to miasto i ludzi, których napotkałam na swojej drodze w młodości.

Dziękuję ci za rozmowę (ABP)

I część wywiadu z Beatą Urbaniak (moją córką) można przeczytać

https://info.mragowo.pl/artykul/o-dobrym-starcie-dla/939048

Aplikacja info.mragowo.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo info.mragowo.pl




Reklama
Wróć do