
Zwyczajni niezwyczajni ludzie są pośród nas. Cisi bohaterowie naszego miasta mają swoje rodziny, które razem z nimi mierzą się czasem z ekstremalnymi sytuacjami i wyzwaniami. Należą do nich, miedzy innymi, ratownicy medyczni, o których już kiedyś pisałam.
Ten temat do mnie co jakiś czas powraca, ponieważ mój mąż pracuje w pogotowiu ratunkowym. W sierpniu 2021 roku przeprowadziłam wywiad z nim i Tomaszem Charazińskim zadając im pytanie: „Czy ich zdaniem, praca jaką wykonują, jest bohaterstwem czy tylko zawodem, który uprawiają?”
Od naszej publicznej rozmowy minął ponad rok. Właśnie czytam książkę napisaną przez pewnego ratownika medycznego opisującą ich pracę od kuchni. Na nowo doceniam mojego męża, działania jego koleżanek i kolegów, całych zespołów ratowniczych, w których skład wchodzą też pielęgniarki. Dzień w dzień, noc w noc, gdy zabrzmi sygnał wezwania - odwiedzają mieszkania w Mrągowie i okolicy. Zachodzą czasem w miejsca, w które normalnie by nie zajrzeli. Odwiedzą meliny, rodziny skonfliktowane i te dotknięte tragedią, ludzi targających się na swoje życie. Bywają świadkami odchodzenia kogoś bliskiego, jego śmierci i są pierwszymi obcymi w towarzystwie pogrążonej w rozpaczy rodzinie. Zdarzało się, że odbierali poród lub zatrzymywali karetkę na drodze, by rozpocząć akcję, próbę przywracania kogoś do życia. Potem wracają do domów, innego świata i to od tego co robią po pracy, często zależy czy się zregenerują, otrząsną i nabiorą sił, by ponownie zmierzyć się z nieznanym, które przyniesie kolejny dyżur. Poniżej przedstawiam fragment wywiadu przeprowadzonego podczas „Spotkania z bohaterami miasta szytego na miarę”.
A.P.: Nasz krótki wywiad zacznę od pewnej anegdoty. „Mówi się, że jeśli ktoś raz komuś uratuje życie – to jest on bohaterem, a jeśli uratuje komuś życie więcej niż jeden raz - jest wówczas pielęgniarką lub ratownikiem medycznym!” (śmiech publiczności). Jak czujecie, czy wasza praca to jest bohaterstwo czy tylko zawód, przecież wam za to płacą? Może pierwszy odpowie Tomasz Charaziński.
T. Ch. No dobra… Tomek (zwrot do Tomasza Packa) jutro jest dyżur do wzięcia, co ty na to, nie chciałbyś?… (śmiech)
T. P. Przemyślę… (śmiech)
T. Ch. Tak poważnie, oczywiście, jest to nasza pasja. Myślę, że Tomka też. Znamy się już dobrych kilkanaście lat. Zresztą razem się też uczyliśmy w „medyku”, razem pracujemy. Jest to oczywiście praca bardzo odpowiedzialna, ale daje nam ona ogromną satysfakcję, ponieważ za każdym razem, czy się nam uda kogoś uratować, czy nie – wiemy, że robimy coś naprawdę wielkiego dla drugiego człowieka. Staramy się zawsze być przy tym człowieku i mu pomóc. Choć nie zawsze to tak wygląda dla obserwatora z zewnątrz. Z mojej perspektywy i zadań wynikających z mojego zawodu, staram się być bardziej ostry, dlatego człowieka, bo muszę mu jakoś pomóc. Nie mogę usiąść i z nim płakać, mówić: „O… jak tobie jest źle, widzę jak ciebie boli…”. Trudno, wiem, że go boli, ale żeby mu pomóc, to muszę być twardym, odpowiednio zareagować, inaczej mu nie pomogę. Czy jesteśmy bohaterami?... W pewnym sensie jesteśmy, choć nie do końca to jest taki bohater jak w filmie… (…)
Gdy ratujemy życie człowiekowi, pojawia się stres, ale ten stres jest motywujący. Uważam, że tak powinno to wyglądać. Jesteśmy ludźmi, nie jesteśmy maszynami, pomagamy ludziom, także w tym też pojawiają się na pewno jakieś odczucia. Różne uczucia i emocje się pojawiają. Czasem złość, czasem smutek, czasem radość. Nie raz wszystko to się przeplata. Najczęściej jeżeli razem współpracujemy, to zawsze się wspieramy. To jest bardzo ważne bo czasem jest bardzo trudno…
A.P.: Tomku (Tomasz Pacek), pamiętasz czas, gdy nasze córki były jeszcze małe i gdy zapytano je w szkole: „Co robi twój tatuś?” - one odpowiadały, że ich tatuś jest bohaterem. Czy się nim czułeś i czujesz?
T. P.: W jakimś sensie tak, szczególnie gdy mówią mi o tym moja żona i nasze dzieci. W tej pracy jest coś takiego, taka niezmienna satysfakcja, gdy uda się rzeczywiście pomóc człowiekowi. Czuje się wówczas takie „motylki wewnątrz”. Przeżywa się tą sytuację i pojawia się duma. Zupełnie jest inaczej, kiedy robisz wszystko co umiesz, co wiesz, co chciałbyś temu człowiekowi dać, a niestety on odchodzi… Wtedy towarzyszy i nam wielki smutek i ból. Nie można tego roztrząsać, bo musisz dalej wykonywać swoją pracę (dyżur trwa). Za chwilę może być następny wyjazd i to musisz zostawić za sobą i dalej pomagać ludziom. Czy czuję się bohaterem…? Chyba wtedy gdy mówi mi to moja żona i dzieci, dla nich chcę być bohaterem.
A.P.: Patrycja (Charazińska) zrobiła kiedyś podobny wpis na FB o swoim mężu i podkreślała, że jest z niego dumna. W czasie pandemii, my żony miałyśmy taką świadomość, że naprawdę stykacie się i mierzycie z ryzykiem. Nie każdy mówił, że miał kontakt z osobą zarażoną wirusem COVID – 19, bywało różnie. Na początku i z kombinezonami, zabezpieczeniami, momentami panował chaos, dezinformacja. Zdawaliśmy sobie sprawę, że możecie „coś przynieść nam do domu” a jednak nie boicie się. Pamiętam jak podczas mojej rehabilitacji, w czasie pandemii, pewna starsza pani, podczas rozmowy o sytuacji zagrożenia epidemiologicznego w kraju, w pewnym momencie powiedziała:
- Bo to wszystko wina tych ratowników medycznych, to przez nich ta pandemia, bo oni nie dezynfekują karetek! – rzadko publicznie się oburzam, ale wówczas jej odpowiedziałam: - Pani sobie żartuje! Ci ratownicy mają rodziny, żony, dzieci, jakby mogliby nie zdezynfekować tej karetki? – tak naprawdę, to wy byliście na pierwszej linii ognia i nie zawsze spotykaliście się z przychylnością zastraszonych pandemią ludzi. (...)
Wczoraj mój mąż miał nocny dyżur. Długo nie kładłam się spać. Za oknem dość często słyszałam sygnały jeżdżących karetek i innych służb pomocniczych. Zastanawiałam się, w którym wyjeździe uczestniczy mój mąż? Czy uda mu się dziś komuś skutecznie pomóc, uratować czyjeś życie, bo przecież ratownicy i pielęgniarki to zwyczajni ludzie, którzy nie są „panami” czyjegoś życia i śmierci.
Zdjęcie: Sylwia Dębowska
Fragmenty wywiadu źródło: https://www.youtube.com/watch?v=wAgKKwRr4RQ&t=1529s dostęp z dnia 07.12.2022 r.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie