
Marta Lech-Maciejewska jest „dziewczyną stąd” - wychowywała się w Sorkwitach, uczyła w Mrągowie. Nie ukrywa, że Mazury są dla niej jedynym miejscem na świecie, do którego wciąż wraca. Obecnie karierę robi jej blog SuperStyler, ale ona sama nie zapomina o rodzinie. Razem z najbliższymi tworzy markę, którą już doceniono. Pozostaje przy tym szczęśliwą żoną, mamą i... córką. Nie jest jednak „córką wójta” (zbieżność nazwisk z wójtem gminy Sorkwity nie jest przypadkowa) - raczej kobietą sukcesu. Ostatnio powodzenie bloga, a także nowa marka - Spadiora - przyniosły jej tytuł Kobiety Roku 2021 magazynu „Glamour”. Laureatkę w kategorii „biznes” przepytał Marek Szymański.
Przede wszystkim gratuluję sukcesu! Chyba jednak nie każdy może zostać kobietą czy mężczyzną roku, zwłaszcza tak cenionego magazynu jak Glamour!
— Dziękuję bardzo, niezmiernie mi miło. Dzień gali Kobieta Roku Glamour już na zawsze zapisze się w mojej pamięci jako jeden z piękniejszych dni w moim życiu. Myślę jednak, że jestem idealnym dowodem na to że dzięki ciężkiej pracy, systematyczności, autentyczności i uporowi każdy może zostać kobietą czy mężczyzną roku.
Czy nietaktem będzie kiedy poproszę, by powiedziała pani kilka słów o sobie i SuperStyler?
— Pochodzę z najpiękniejszego miejsca na ziemi, czyli z Mazur. Wychowałam się w Sorkwitach, obecnie rodzice mieszkają w Starym Gielądzie. Do liceum chodziłam w Mrągowie. Po maturze wyjechałam na studia do Warszawy. Studiowałam psychologię, ale moje losy zawodowe potoczyły się zupełnie inaczej. Przeszłam przez różne prace, zaczynając od pracy w salonie samochodowym, przez agencje reklamowe, kończąc na blogu właśnie. Ponad 9 lat temu mój mąż Janek wpadł na pomysł założenia bloga lifestylowego. Wówczas temat blogów raczkował w Polsce, ale my widzieliśmy w tym potencjał. I tak po 9 latach wytężonej pracy blog jest obecnie naszym głównym źródłem utrzymania. W między czasie stworzyliśmy markę tworzącą przepiękne jedwabne apaszki Spadiora, których grafiki poruszają ważne społecznie tematy. I właśnie za to co tworzymy, i jak to robimy, otrzymałam tę nagrodę.
Patrząc na waszą aktywność łatwo można zgadnąć, że raczej się nie nudzicie. Skąd się bierze w was ta energia, no i pomysły?
— Największą inspiracją dla nas jest życie codzienne. Nasze i naszych odbiorców. Staramy się inspirować ludzi. Motywować ich do dobrych zmian w życiu. I właśnie to daje nam poczucie sensu w tym co robimy.
Boję się o rzeczywistość w jakiej przyjdzie żyć moim dzieciom.
Dwóch młodych dżentelmenów od kilku lat towarzyszy pani w życiu, a od niedawna chyba, przynajmniej w pewnym stopniu, także w biznesie. Wiem, że nie wszystkie pytania na ich temat pani lubi, ale może się uda – jak oni sobie z tym radzą? Dziadka już zastępowali na fotelu włodarza gminy, więc potencjał zdaje się mają.
— Dzięki temu co robimy nasze dzieciaki mają naprawdę niezwykłe dzieciństwo, a ja bardzo to doceniam. Są odważni i przebojowi, a to cechy, których brakowało zarówno mi, jak i mojemu mężowi, gdy byliśmy dzieciakami. Każdego dnia pokazujemy im świat i staramy się ich rozkochać w życiu. Uczymy ich wartości, w których sami wyrastaliśmy, a które niestety z biegiem czasu tracą na znaczeniu.
Polska coraz bardziej kojarzy się raczej z sukcesem w spółkach państwowych niż prywatnym biznesie. Tymczasem pani się udaje i to chyba trochę na przekór stereotypom, które zaczynają dominować w naszym życiu…
— Obecnie rzeczywistość w naszym kraju nie ułatwia prowadzenia własnego biznesu. Jest to prawdziwa ekwilibrystyka. Trzeba być na bieżąco z wieloma rzeczami, znać się na bardzo wielu dziedzinach. Jest to trudne, ale wykonalne.
A może pani powiedzieć, że jest kobietą wyzwoloną?
— Według mojej definicji tak, ale myślę, że tu każda z nas ma nieco inną definicję. Z pewnością wyzwoliłam się od zmory dzieciństwa, kiedy mieszkałam w małej miejscowości, czyli z tego „co ludzie powiedzą”. Nikt nie przeżyje za mnie mojego życia, dlatego żyję tak, żebym to ja była szczęśliwa, a nie próbuję na siłę uszczęśliwiać otoczenia.
Bardziej Polka czy Europejka?
— Zdecydowanie Europejka. Absolutnie nie utożsamiam się z tym, w jakim kierunku zmierza nasz kraj. W ostatnich latach wydarzyło się tu wiele rzeczy, które pchnęły nas na niepokojące tory. Boję się o rzeczywistość w jakiej przyjdzie żyć moim dzieciom.
Marzy mi się, by kiedyś część naszej firmy przenieść na Mazury.
Kobieta biznesu czy wciąż jeszcze dziewczyna z Mazur?
Zdecydowanie to drugie. Im jestem starsza, tym bardziej tęsknię za Mazurami. Uwielbiam tu przyjeżdżać. Tu odnajduję prawdę w ludziach, bezinteresowność i szczerość.
Zwiedziliście już kawałek świata – jak Mazury wypadają na tle miejsc, które odwiedziliście?
— Mazury zawsze będą dla mnie najpiękniejsze, bo wiążą się z nimi najlepsze wspomnienia. Tu brałam ślub, tu spędzałam najpiękniejsze chwile rodzinne. Uwielbiam podróżować po świecie, ale Mazury to jedyne miejsce, do którego wracam.
A biznes naprawdę łatwiej jest robić w centralnej Polsce czy Mazury byłyby dobry miejscem?
— To zależy od branży. Warszawa to ogromny rynek, ale też jest większa konkurencja. Marzy mi się, by kiedyś część naszej firmy przenieść na Mazury.
Do końca roku coraz mniej czasu – czegoś nie udało się pani jeszcze zrealizować z tych zaplanowanych rzeczy?
— Sporo jest takich rzeczy, ale jako że jestem perfekcjonistką to biorę to na karb właśnie tego. Mam taką sekretną listę marzeń i rzeczy do zrobienia. Jak uda mi się je zrealizować to z pewnością o tym opowiem. Dziś wolę nie zapeszać.
A czego możemy życzyć Kobiecie Roku Glamour 2021 w kategorii „Biznes” w nadchodzącym czasie?
— Więcej czasu dla siebie i bliskich. No i zdrowia.
Nie pozostaje mi nic innego, jak właśnie tego pani życzyć.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie