
Niedawno w olsztyńskiej galerii „Sowa” miał miejsce koncert mrągowskiego duetu gitarowego Andrzeja Czamary (zespół Czerwony Tulipan) oraz Wojciecha Kolińskiego. To przypomniało mi, że z „V Spotkania z bohaterami miasta szytego na miarę” - pozostała mi do zrobienia jeszcze jedna transkrypcja wywiadu… Osoba, którą dzisiaj przedstawię, to człowiek, który jest dla innych i wnosi, swymi działaniami, w ich życie światło. Zaraża optymizmem i pochyla się nad drugim człowiekiem w potrzebie.
Wojciech Koliński jako zwyczajny / niezwyczajny bohater naszego miasta, w listopadzie 2023 roku zagrał i zaśpiewał z Krzysztofem Warzeniukiem na scenie KZ przy Ul. Spacerowej 2 A. Urzekł słuchaczy swoim wokalem i wykonaniem jednej z piosenek Korteza.
Wiem, że oprócz tego, że gracie z Andrzejem Czamarą i można te filmiki zobaczyć w Internecie, grywasz też w kościele, w którym?
We wszystkich kościołach mrągowskich… (śmiech) Jeśli chodzi o muzykę graną w kościołach, podobnie jak Krzysiek, uważam, że: kościół i tradycja - jak najbardziej, ale kościół to jest organizm żywy. Powinien się też rozwijać i iść z duchem czasu szanując tradycję. Chciałbym żeby ludzie nie odśpiewywali tylko pieśni, a raczej modlili się tym śpiewem. Można to robić radośnie, prostym językiem. Tak uważam i tak traktuję modlitwę w kościele. Tam gram i śpiewam, jestem członkiem chóru. Jestem też członkiem takiego męskiego zespołu. Gdy nas widzą, to nawet mówią o nas: „O! Męskie granie dzisiaj będzie!”. Potem mam taki feedback od ludzi, że to pomaga im się modlić, wyciszyć. Tak, jak wy używamy do tego technologii. To pomaga i wspiera modlitwę. Można się modlić w różny sposób… Jak najbardziej granie w kościele powinno się zmieniać i iść z duchem czasu. Uważam, że sama muzyka jest darem Bożym. Pan Bóg stworzył to po to, abyśmy modlili się jednym językiem. Nawet jeśli się nie znamy, zaczynamy grać - i się rozumiemy. Muzyka jest takim językiem, który zbliża ludzi.
W kolejnym moim pytaniu, nie do końca uciekniemy od tematu kościoła, bo chciałabym teraz porozmawiać z tobą o byciu wolontariuszem w hospicjum domowym przy Parafii Kościoła Św. Wojciecha… Jak wygląda praca wolontariuszy w mrągowskim hospicjum?
Hm.. Dobre pytanie… (śmiech) To może… opowiem o sobie, o tym, co ja tam robię. Moja rola - faceta w średnim wieku w hospicjum - to rola fizola! (śmiech) Tam potrzebni są faceci… Generalnie w naszym gronie, w hospicjum, brakuje mężczyzn, bo większość stanowią kobiety. Opiekujemy się chorymi osobami, które są w domach. To są chorzy terminalnie, to znaczy, że mają na przykład choroby nowotworowe. Moją rolą jest dowożenie łóżek, które są potrzebne osobie chorej i ułatwiają jej życie. Dowozimy im środki czystości, pielęgnacyjne, leki przeciwbólowe. Potrzebni są tutaj ludzie, którzy mają samochód, na przykład ciężarowy i pomogą nam go dowieźć. Potrzebne są nam tak zwane „złote rączki”. Osoby, które potrafią coś naprawić: elektrycy, elektromechanicy, bo te sprzęty rehabilitacyjne się psują. Za to wszystko trzeba płacić. W tym miejscu skieruję apel do państwa: Jeżeli któryś z mężczyzn (pań też oczywiście) miałby chwilę czasu, to zachęcam i zapraszam serdecznie. Nie potrzeba wielkiej odwagi, bo nie zawsze wiąże się to z kontaktem bezpośrednim z osobą chorą.
Jeżeli ktoś jest zachęcony i chce się zgłosić do takiego wolontariatu w hospicjum, apelujemy: zrób to!
Łatwo jest nas znaleźć w Mrągowie i chętnie taką osobę zaprzęgniemy do pracy, do takiej, w której będzie ona się dobrze czuła. Podoła, bo to nie trzeba się bać tego, że będzie to kontakt z chorym, który umiera. Nie zawsze tak jest. Przez kilka lat chodziłem do człowieka, któremu pomagałem tylko przewrócić się na drugi bok i taka była moja robota. Musiałem tam być codziennie, ale radośnie spędzałem z nim chwile. To było 10 -15 minut, a czasem nawet tego nie trzeba. Potrzeba zawieść ulotkę, zaprojektować ją graficznie – takie rzeczy też są potrzebne. Potrzebny jest zwykły wolontariusz, chętny, otwarty z lekką odwagą.
Krzysztof Warzeniuk: Nie znałem cię z tej strony! Normalnie… szczęka mi opadła!
W. K.: Dobrze, że jesteś Krzysztof… (śmiech)
K. W.: Ja go znam z tych śmiesznych filmików zamieszczanych w Internecie, a tutaj, zobaczcie – drugie, ukryte dno. Człowiek jest niesamowity!
Powiem ci więcej Krzysztofie - Wojtek jest też prezesem Fundacji „Ten czas”. Opowiesz nam i o tym?
Fundacja „Ten czas” robi wiele rzeczy… Zamysłem tego działania było połączenie naszej pasji do muzyki z działaniami dla ludzi. Organizujemy, duże, głośne i piękne koncerty. Zapraszamy do udziału znanych artystów, na przykład: Mieczysława Szcześniaka, Krzysztofa Antkowiaka, Ewelinę Flintę, Adama Palmę, Krzesimira Dębskiego. Te wydarzenie ma na celu zebrać ludzi, dać im bezpłatny dostęp do takiego pięknego wydarzenia, a przy okazji to jest zawsze jakaś akcja dobroczynna. Zbieraliśmy już dla dzieci z autyzmem, z zespołem Aspergera, z cukrzycą. To był nasz sztandarowy projekt. Robiliśmy też warsztaty edukacyjne i artystyczne. Ostatnio okazało się, że chcemy zająć się też bieżącymi sytuacjami, jakimi jest obecna sytuacja na świecie, na przykład w związku z wybuchem wojny na Ukrainie. Pomagaliśmy zbierając i dostarczając żywność i dary rzeczowe, nagraliśmy też teledysk promujący te tematykę. Obecnie współpracujemy z Zespołem Szkół Specjalnych, z Nadleśnictwem Mrągowo, ze Szlachetną Paczką, kupujemy drewno na zimę ludziom. Na wiosnę planujemy zorganizować duże, piękne wydarzenie w ramach naszych standardowych działań koncertowych. Zrobimy to tak, żeby było głośno, pięknie i godnie.
Takich ludzi mamy w Mrągowie! Większość ludzi zebranych dziś, na tej widowni, współpracuje na rzecz innych i razem współdziała. W myśl motta tego spotkania: „Nikt nie ma z nas z tego, co mamy razem”. Dziękuję za rozmowę. (ABP)
Wojciech Koliński – muzyk (gitara), bywa wokalistą, organizator lub współorganizator akcji charytatywnych, koncertów na rzecz osób z niepełnosprawnością lub ludzi potrzebujących funduszy na leczenie. Mówi o sobie, że najpierw jest mężem i ojcem (w dowolnej kolejności), potem prezesem fundacji „Ten Czas”, przedsiębiorcą, czynnym wolontariuszem Hospicjum im Św. Wojciecha i normalnym / nienormalnym pasjonatem muzyki, fotografii i wędkarstwa. Według niego każdy ma dobę równą 24 godziny i przy odrobinie organizacji można znaleźć czas na wszystko. Lubi bawić się swoimi pasjami, zarażać innych humorem i działaniem dla innego człowieka. Nie może powstrzymać się od zamieszczania filmików na serwisach społecznościowych z intencją dawania radości innym i przy okazji też sobie. Często grywa w duecie gitarowym z Andrzejem Czamarą (Czerwony Tulipan) i wspólnie bawią się muzyką. Jest osobą wrażliwą na potrzeby innych i gotową do niesienia im pomocy.
Zachęcam do obejrzenia występu Wojciecha Kolińskiego oraz Krzysztofa Warzeniuka podczas „V Spotkania z bohaterami miasta szytego na miarę.”
https://www.youtube.com/watch?v=IY9fAoRBEyo
Zdjęcia: Sylwia Dębowska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie