
Wiktoria Kurzawa i jej spowiedź, czyli wyjście z ukrycia. Również brak strachu i chęć wyrażania siebie poprzez tworzenie wierszy bądź prozę.
Wielu artystów staje przed wyborem wyjścia z ukrycia i dzielenia się swoją twórczością ze światem. Wielu artystów staje przed szafą i upycha swoje dzieła w różne szufladki.
Tak wielu… A może niewielu? Staje przed lustrem i zaczyna nakładać na siebie różne fasony słowotwórstwa. Nagle wydarza się coś, co wychodzi poza obszar wszystkiego. Odbicie, które staje się odzwierciedleniem swoich przemyśleń…
Tak wielu… To właśnie ona - Wiktoria Kurzawa - wydała tomik poezji, pt.: “Gdy zjawia się świt”. To właśnie w nim postanowiła ujawnić swoje myśli, uczucia za pośrednictwem “pióra i kartki papieru”…
Dlaczego na początku swojej drogi nie chciałaś dzielić się swoją poezją?
— W.K.: Bałam się, że odbiorcy mogą nie zrozumieć tego, co chcę przekazać w swoich utworach. Poezja jest też odzwierciedleniem mojego bagażu emocjonalnego. Przedstawiam tą wersję siebie, którą wielu z Was nie zna. Na pewno towarzyszył mi strach przed pokazaniem siebie… z tej słabej strony.
E.T.: Nie od dziś wiadomo, że strach ma wielkie oczy. Natomiast nie tak łatwo jest być na tyle otwartą osobą. Niestety w życiu jest tak, że często dostajemy po uszach… Ludzie nawlekają na nie makaronizmy. Tylko po to, żeby nas zmylić.
Co takiego chciałabyś powiedzieć osobom, które piszą, przysłowiowo do szuflady?
— W.K.: Kochani! Otwórzcie się na świat. Wiem, że nie jest łatwo, ale to piękne uczucie móc przedstawić innym swój talent. Ludzie są zamknięci na wiele spraw. A my, śmiało mogę powiedzieć „Artyści”, możemy im pokazać, że słowo pisane kryje w sobie magię życia.
E.T.: Każde słowo jest ważne. Osoba, która ich używa zdaje sobie sprawę z tego, że mają moc. Dlatego tak często jest nam trudno złożyć je w sensowną całość. To gonitwa myśli…
Jakie trudności napotkałaś na swojej drodze w momencie, gdy chciałaś wyrazić siebie?
— W.K.: Często borykamy się z krytycznymi opiniami. Wielu twierdziło, że to wręcz nie możliwe, iż tak młody człowiek może nieść ze sobą taki ciężki bagaż. Najciężej jednak jest pokonać niechęć ludzką do poezji.
E.T.: To nie takie proste… bo to wszystko “wydaje się”. Pozornie można przyjąć, że ktoś nie doświadczył tego, co Ty. Pozornie? Bo nigdy nie doświadczy tego samego, co Ty.
Kiedy nastąpił ten moment, w którym pomyślałaś sobie, że czas najwyższy przedstawiać swoje przemyślenia szerszej publiczności?
— W.K.: Zaraz po dołączeniu do „Saloniku Literackiego” i poznaniu kilku innych młodych poetów. Wtedy zrozumiałam, że nie ma się czego bać. Wówczas moja poezja rozwinęła swoje skrzydła. Trzeba pozwolić jej ujrzeć światło dzienne. Co ważne. Zawsze to powtarzam: “Moją poezję pisze samo życie”. To właśnie poezja pozwala mi spojrzeć na świat z zupełnie innej strony.
E.T.: Wyrażanie, odkrywanie, wdrażanie - inaczej wow! Jak niewiele trzeba, żeby rozwinąć skrzydła.
Wiktoria Kurzawa ostatni raz u spowiedzi była? To znaczy… Ostatni raz w Bibliotece Pedagogicznej była 19 stycznia, gdzie odbyło się spotkanie z jej udziałem. Ludzie przyszli po to, aby dowiedzieć się co nieco o jej poezji, a przede wszystkim, żeby ją poznać.
— W.K.: Emocje jakie mi towarzyszyły w trakcie spotkania są wręcz nie do opisania. Przede wszystkim jestem dumna z samej siebie, że się odważyłam i doszłam tak daleko ze swoimi marzeniami.
Pokuta - marzyć jeszcze więcej... Codziennie rano wyjmować z szafy kolejne twory własnych przemyśleń z dnia poprzedniego. Trzy razy dziennie sięgać po pióro w celu szerzenia autentycznych odczuć.
Amen.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie