
Losy życia dnia codziennego splatają się we wspólne dobro i wsparcie. Sporą część duszy oddajemy osobie bliskiej z czystym sercem i oddaniem, wierząc, że nas nie zrani. Nadzieja czy głupota, a może iluzja, że będą z nami na zawsze?
Ludzie przychodzą i odchodzą, Czasem są tylko na chwilę w naszym życiu, bywa jednak, że rozgoszczą się w nim na długo. To iluzja czy rzeczywistość? Wkraczają w nasze życie, rozpakowują swój bagaż życiowy, dając wrażenie, że jesteśmy ważną częścią ich życia.
Czasem zwalniam i spoglądam w głąb siebie. Słucham swojego serca. Codzienność jest jak szeroka i kręta droga, pokryta piachem i kamieniami problemów dnia codziennego, po której poruszamy się każdego dnia. Od nas zależy czy osoba, która idzie obok nas, po ścieżce naszego życia, pomoże nam wstać kiedy upadniemy czy przejdzie po nas, po trupach do celu.
„Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jesteśmy zaskoczeni. To jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, ale często łamie nam serce” – czytam w książce „Na końcu tęczy” Cecelii Ahern.
Ostatnio zadaje sobie to pytanie dość często. Zazwyczaj póki jesteśmy komuś potrzebni mamy przyjaciół lub ukochaną osobę. Ale gdy wyznaczymy granice, mówiąc o swoich potrzebach lub jak upadamy bywa, że dopiero wtedy ukazuje się rzeczywistość, opada zasłona iluzji i dowiadujemy się, kto jest kim…
Smutne, czyż nie? Powoli i cicho zamykają się serca – niczym drzwi – i odchodzą ludzie, którzy byli nam ważni. Inni zaś zatrzaskują drzwi z wielkim hukiem, byśmy poczuli wyrwę w sercu i na duszy...
Kiedy odchodzi ktoś nam bardzo ważny, kto zajmował w naszym życiu cenne miejsce, zawsze powstaje próżnia. Ktoś powie – to nic, naturalna selekcja. Ale to i tak boli. Chcemy wierzyć, że jak coś się kończy to coś nowego się zacznie. Ludzie są i odchodzą, ale zdarza się, że niektórzy dla nas byli bardzo cenni i pozostawiają w sercu rany, które nigdy się nie zabliźnią i nie znikną. A niektóre są naprawdę bolesne, bo powstały przez osoby zbyt ważne. Czasami zwracamy uwagę na takie rany, a sprawiamy je innym.
Warto łapać ulotne chwile, by choć przez moment czuć się kochanym, akceptowanym. Lepiej tak niżeli popadać w nostalgię odrzucenia. Bo tak naprawdę jesteśmy na tym świecie zbyt krótko. Dla tych właśnie chwil warto być, istnieć i – po prostu – żyć. Zadbać przede wszystkim o siebie, by móc być wsparciem dla tych, którzy są w naszym życiu. Jesteśmy promykami słońca, które ocieplają tę ziemię. Jesteśmy WAŻNI, bo bez nas nie byłoby życia. Dbając o ciepło wewnętrzne i dzielenie się nim, pozwalamy innym nabrać wiatru w skrzydła. Wzrastać jak te kwiaty karmione słońcem na łące życia. Dbajmy, by życie było piękną łąką, a nie krętą drogą z kamieniami, rzucanymi pod nogi innych.
Patrycja Martuś
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie