
Trwa sezon wakacyjny. W lipcu uczestniczyłam w obozie, w którym udział wzięli Polacy pochodzący niemal z całego kraju oraz nasi rodacy z różnych stron świata. Z niektórymi osobami spotykam się od lat na tym, wakacyjnym wydarzeniu. W wolnej chwili przeprowadziłam „mini” sondę na temat naszego miasta. Moja ciekawość była zaspakajana poprzez krótkie odpowiedzi uczestników obozu. Pytałam o to: Jak inni postrzegają Mrągowo? Czy jest ono zauważalne pośród tylu miast w naszym kraju? Zdawałam sobie sprawę, że my, jako mieszkańcy możemy mieć swoje wyobrażenia o tym, co ludzie o nas wiedzą i myślą.
Zrobiłam więc taką małą konfrontację… Najczęściej słyszałam odpowiedź: „Mrągowo kojarzy mi się z tobą”… To naturalne, gdy widujemy się od lat, raz w roku i mamy dobre, wspólne wspomnienia. Koreluje to z hasłem naszego miasta, że „Mrągowo jest miastem ludzi aktywnych” z naciskiem na słowa: „ludzi” i ich „aktywność”. Wciąż śledzę losy Jakuba Kucharskiego (pisarz, dziennikarz), naszych żeglarzy, działaczy społecznych i wielu zwyczajnych / niezwyczajnych ludzi od nas. To oni sprawiają, że wieść o naszym grodzie wychodzi poza jego granicę. Niektórzy mieszkańcy są naszą dobrą wizytówką i to jest poważny zasób naszego regionu. Druga, najczęściej padająca odpowiedź, wiązała się z położeniem geograficznym, środowiskiem, w którym jest umiejscowione nasze miasto. Najczęściej słyszałam „To Mazury, jeziora i lasy. Jak jest pogoda - to wczasy i turystyka w tym miejscu”. Wiele osób mówiło o żaglach, zażywanych w Czosie i pobliskich jeziorach kąpielach oraz o sportach wodnych. Jeśli chodzi o nasz „słynny” amfiteatr i jego działalność - padały różne skojarzenia: „Coś tam było… Festiwal jakiś? Country!” Poinformowałam moich rozmówców, że nie tylko taką muzyką Mrągowo stoi. Wspominałam o Festiwalu Kultury Kresowej, Belcanto, o Festiwalu Weselnych Przebojów. Nie zapomniałam o Mazurskiej Nocy Kabaretowej…
W czasie mojej sondy padały również i takie odpowiedzi: „Mrągowo mi się kojarzy z tym, że tam jeszcze nie byłam”. Ta wypowiedź padła z wyczuwalną nutką nadziei na odwiedzenie naszego miasta. Niestety, osoby w wieku powiedzmy: 20 (+) i 30 (+), najczęściej mi odpowiadały mniej więcej tak: „Przepraszam, nie mam wiedzy na ten temat”, „Mrągowo z niczym mi się nie kojarzy”, „Czy jest to podchwytliwe pytanie?... Szczerze? Nie myślałam o tym i nie byłam tam nigdy”. Może to jest jakiś sygnał, że oferta promocyjna naszego miasta powinna wziąć pod uwagę dwudziesto i trzydziestolatków i w jakiś sposób pomyśleć o rozwiązaniach otwartych na tę grupę wiekową? Jednak moja sonda nie przebadała zbyt wielkiej liczby respondentów, można więc uznać moje wnioski za zbyt daleko idące.
Do tych rozważań dołożę jeszcze wspomnienia pewnej emerytki, którą poznałam niedawno w olsztyńskiej przychodni. Pani twierdziła, że w latach 70 – tych (bardziej jest prawdopodobne, że w 80 –tych) pracowała w zarządzie Olsztyńskiej Estrady i przyjeżdżała do Mrągowa nadzorować budowę naszego amfiteatru. Wcześniej rosły tam drzewa i był spory las. Został on częściowo wykarczowany po to, by wybudować na jego miejscu scenę. Celowo zostawiono jedno drzewo na niej, na pamiątkę. (Pamiętam to drzewo…) Postawiono ławki i zaczęły odbywać się tutaj koncerty oraz różne wydarzenia kulturalne. Z czasem usunięto to drzewo z nieznanych mi przyczyn. Moja rozmówczyni była wtedy bardzo młoda i nocowała w pobliskim hotelu z innymi pracownikami oraz z koleżanką. W kawiarce, która pełniła również rolę jadalni, często do nich podchodził pewien mężczyzna. Jego zaloty można było określić „metodą na gruby portfel”. Dziś pewnie mowa by była o znaczącej „ilości kart płatniczych”. Wracając do niedoszłego amanta, nasza narratorka wspomnień, zadała mu pytanie: - Czym się pan zajmuje zawodowo? Zainteresowany odpowiedział: - Kładę aluzje! – wywołało to śmiech pośród młodych kobiet i spaliło możliwość adorowania ich, bo chodziło o popularne wówczas żaluzje, składające się ze sznurków i cienkich blaszek. Jednak - tak - ten mężczyzna zapisał się na dekady w pamięci pewnej olsztyńskiej emerytki. Nasze miasto ma liczne pensjonaty i hotele i zapewne gdzieś w Polce niejedna osoba wspomina podobne zajścia i przygody z noclegów w naszym mieście…
O Mrągowie często rozmawiam latem ze znajomymi oraz dalszą rodziną, która nas odwiedza. Często występuję w roli przewodnika po mieście i z dumą opowiadam jego historię. Rozmawiam o upodobaniach mieszkańców, o tym jak i czym żyją po sezonie oraz o walorach naszego regionu. W tym roku, w czasie Pikniku Country oprowadzałam moich gości. Pokazałam im dwa amfiteatry, przepłynęliśmy się tramwajem wodnym, zatrzymywaliśmy się w kawiarenkach. Posiedzieliśmy razem, w moim ulubionym miejscu na Molo, po prostu doceniając otoczenie oraz piękno przyrody. Nie zapomniałam o naszych kowbojskich figurkach, pokazałam te, które znalazły się na naszym szlaku. Gdy spacerowaliśmy po śródmieściu i doszliśmy do Ronda Kresowiaków, wskazałam na zachód słońca nad starym budynkiem, w którym mieści sie teraz nasze liceum. Nagle moja towarzyszka z zachwytem powiedziała do mnie: „- Agnieszka, czy wiesz, że tak normalnie, to nikt nie widzi tego, bez twoich opowieści”? W podobnych okolicznościach, moja przyjaciółka, pochodząca z dużego miasta, która pierwszy raz odwiedziła Mrągowo powiedziała mi pod koniec naszej wycieczki: „Wiesz, zastanawiałam się nad tym, gdzie zamieszkam, gdy przejdę na emeryturę... Myślę, że mogłabym gdzieś tu, na brzegu tego miasta kupić dom i tu odpocząć.” Zrozumiałam wówczas, że nasze Mragowo staje się pięknym w przekazach jego mieszkańców, gdziekolwiek są i z kimkolwiek się spotykają. Opisujemy je i promujemy tak, jak je czujemy i widzimy. Jeśli jest to nasze miejsce na ziemi, staje się ono atrakcyjnym w oczach naszych słuchaczy. Agnieszka Beata Pacek
Zdjęcia: A. Pacek, A. Żamojta, B. Barecka;
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie