
Co decyduje o tym, że młodzi ludzie w okresie dorastania, poszukiwania swojej tożsamości nie pogubią się, a ich dorosłe życie będzie spełnionym? Czy miejsce, w którym dorastają ma jakieś znaczenie w procesie wchodzenia w dorosły świat? Na ile Mrągowo było i jest dobrym inkubatorem dla nastolatków? Na te i inne pytania zechciała mi odpowiedzieć moja rozmówczyni, Beata Urbaniak, która urodziła i wychowała się w Mrągowie. Jest mężatką i matką dwu i pół letniego chłopczyka. Obecnie mieszka na Pomorzu, tam pracuje. Z wykształcenia jest pedagogiem resocjalizacyjnym, jest w trakcie zdobywania kwalifikacji terapeuty uzależnień, a prywatnie - jest moją córką.
Jak się czujesz w Mrągowie, gdy tu wracasz?
Gdy przyjeżdżam tu na urlop lub Święta, doceniam klimat tego miasteczka. Tu jest wiele miejsc, do których można się udać. Z niemal każdym z nich wiążą się jakieś wspomnienia. Spotykamy się z rodziną i z moimi znajomymi w kultowej kawiarence „Iglo” lub w innych lokalach. Bardzo lubię spacerować promenadą nad jeziorem Czos. Zawsze gdy spaceruję po naszym mieście budzą się tu wspomnienia, o tym co robiliśmy tu z przyjaciółmi, w jakich zakątkach Mrągowa spędzaliśmy swój czas i jak to robiliśmy. Bywało różnie…
Wspominałaś mi wcześniej, że Twoim zdaniem dużo działo się w Mrągowie, mogłabyś o tym opowiedzieć?
Tak, miałam na myśli różne eventy, wydarzenia kulturalne i spotkania, w których uczestniczyłam zwłaszcza w okresie gdy uczęszczałam do naszego liceum. Pamiętam, że w czasie szkoły podstawowej oraz gimnazjum moi znajomi i ja uczęszczali na różne zajęcia pozaszkolne organizowane w obu domach kultury. Uczestniczyliśmy w różnych kołach zainteresowań, niektórzy tańczyli, ja chodziłam na zajęcia w „Studium Wokalnym Sukces”, byłam też harcerką, udzielałam się w różnych zajęciach dla młodzieży w moim kościele (Kościół Zielonoświątkowy). Przez około rok, jeszcze przed pandemią, współpracowaliśmy też z Mrągowskim Forum Młodzieży pod patronatem Fundacji Alternatywnej Edukacji ALE. To sprawiało, że tworzyliśmy rożne grupy, w pozytywnym sensie, takie małe społeczności i jako młodzież nie byliśmy pozostawieni sami sobie. To ważne…
Z tego co wiem, ważną rolę odegrały w Twoim dorastaniu biblioteki.
Tak, najpierw „zadomowiłam się” z moją przyjaciółką w Bibliotece Miejskiej w obecnym Mrągowskim Centrum Kultury. Ta biblioteka była duża, zaopatrzona w wiele książek, miała swój klimat. Przyznam, że z moją najbliższą koleżanką, w czasach liceum, chadzałyśmy tam na przerwach, bywało, że i na wagary. Wertowałyśmy te książki i znajdowałyśmy różne ciekawe cytaty, sentencje życiowe. Szczególnie zagłębiałyśmy się w poezję, literaturę piękną. Takim sztandarowym naszym cytatem był ten, zaczerpnięty ze zbioru poezji Jana Tuwima (wiersz „Erotyk”). To była taka nasza perełka.
„Łamałem każde słowo,
Do krwi je w zębach gryzłem,
Dawałem rozgryzione,
Zgniecione, rozkrwawione,
Przebite każdym zmysłem:
"Patrz!"”
Ten fragment obrazował dla nas to, jak podchodziłyśmy do słowa, bo same już próbowałyśmy tworzyć i pisać.
Kolejna biblioteka, w której się „zadomowiłaś” rozwinęła Cię w kwestii poezji…
Tak to była Powiatowa Biblioteka Pedagogiczna w Mrągowie, tam pod skrzydłami Hanny Szymborskiej uczyłyśmy się pisać w Młodzieżowym Saloniku Literackim. To tam odważyłam się wyciągnąć swoje wiersze z szuflady. Wydano dwie antologie z wierszami uczestników. Wspólnie z Hanną Szymborską, z Anną Wysuwa – Szefler oraz Jolantą Hellis i przyjaciółmi biblioteki, organizowaliśmy spotkania z poezją dla mieszkańców. Potem nasza współpraca z tą biblioteką rozszerzyła się współorganizowaliśmy różne wydarzenia, np. poświęcone ofiarom holokaustu. Poczułyśmy się tu jak w domu.
Weszłaś w dorosłość, co teraz robisz?
Od ponad trzech lat pracuję w Chrześcijańskim Ośrodku dla Osób Uzależnionych w Broczynie pod egidą Misji Teen Challenge, która działa na całym świecie (w ponad 90 krajach). W ramach działalności tego stowarzyszenia prowadzone są różne formy pracy. W Polsce mamy dwa ośrodki dla osób uzależnionych, hostele, punkty konsultacyjne, poradnie dla osób uzależnionych i ich rodzin, dla ofiar przemocy w rodzinie, pracujemy z rodziną, z osobami bezdomnymi. Działamy w różnych programach np. programie motywacyjnym Coffee House w całym kraju. Początkowo Teen Challenge zajmowało się głównie pracą z młodzieżą, dziś są to raczej osoby dorosłe. Moim marzeniem jest praca w ośrodku dla młodych ludzi i pojawiły się przesłanki, że to marzenie za jakiś czas się ziści. Już mamy budynek, obecnie zbierane są fundusze…
Dlaczego zależy Tobie tak szczególnie na młodzieży?
Myślę, że młodzież nie radzi sobie z wyzwaniami współczesnego świata. Obecnie zaszło dużo zmian, świat stawia przed młodym człowiekiem wiele wyzwań, wymagań, trudnych rzeczy. Młodzież się w tym pogubiła i niestety ucieka w stronę różnych wspomagaczy, najczęściej nadal to jest alkohol i narkotyki oraz różne uzależniające aktywności np. imprezowanie. Młodzież ma dziś poczucie niezrozumienia, bezsilności, bezradności. Oczywiście wiem, że trochę za bardzo uogólniam, bo są wyjątki. Jednak wiem, że dla tych uzależnionych sam ośrodek nie wystarczy, ale może być formą dobrego, nowego początku, nowego startu. Dlatego też zależy mi na tym, żeby ośrodek dla młodzieży był miejscem, gdzie młodzi ludzie mogliby odkrywać swój potencjał, rozwinąć swoje skrzydła. Chciałabym aby w tym miejscu mogliby odpowiedzieć sobie na pytania: Kim chcą być? Jak dalej chcą prowadzić swoje życie? Uważam, że w młodych ludziach jest potencjał, którego się nie dostrzega. Wymaga się od nich dużo i nie do końca pozwala się im decydować o swojej przyszłości, odkrywać własne możliwości i zasoby.
Mówiłaś o tym, że młodzi ludzie potrzebują mieć stworzone warunki do dobrego startu, czy Mrągowo było dla Ciebie takim miejscem?
Na pewno, bo gdybym dorastała w takim mieście, w którym nic by się nie działo, nie miałabym do wyboru żadnych aktywności - dzisiaj trudno byłoby odnaleźć mi swój kierunek, cel oraz sens w życiu. Dziś wiem, że miałam stworzoną możliwość rozwoju w dziedzinie poezji, muzyki. Robiłam to w kościele, podczas zajęć w „Sukcesie”, w „Młodzieżowym Saloniku Literackim”, rozwijałam się na różnych płaszczyznach. Niebagatelny wpływ wywarły na mnie zawarte w tym okresie (zwłaszcza w czasach licealnych) znajomości z ludźmi. Razem rozwijaliśmy swoje pasje i zainteresowania, mogliśmy się w tym wspierać i tworzyć coś wspólnie i to robiliśmy. To przełożyło się na moją dorosłość. Jako nastolatka jeździłam na różne zloty (tam poznałam swojego przyszłego męża), uczestniczyłam w licznych spotkaniach młodzieżowych przede wszystkim w moim kościele, ale nie tylko. Wspólnie tworzyliśmy muzykę, zdobywaliśmy pewne umiejętności i doświadczenia. Tworzyły się w nas wspólne wartości, cele, podobny sposób patrzenia na świat. Te wszystkie aktywności dawały nam poczucie zrozumienia, bycia w grupie a nie samemu. Mogliśmy się realizować i dzielić się tym co umiemy i mamy w miejscach do tego przeznaczonych jak np. w Mrągowskim Forum Młodzieży, domach kultury, bibliotekach czy w moim kościele. Dziś w swojej pracy zawodowej często wykorzystuję te zasoby, dalej rozwijam się sie nie tylko na płaszczyźnie zawodowej ale i prywatnie. Mamy zespół w kościele, tworzymy muzykę, piosenki. W ośrodku w Broczynie prowadzę między innymi zajęcia muzyczne i teatralne. Miałam ten przywilej, że jako młoda osoba nie zostałam sama tylko z rodziną, bo byłoby ciężko. Otrzymałam możliwości dobrego startu na różnych płaszczyznach i dziś staram się stwarzać takie warunki dla innych by mogli zacząć od nowa.
Życzę Tobie spełnienia marzeń, dziękuję za rozmowę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie