Reklama

Marcin Brzeziński: Każde wyjście z aparatem do lasu zaskakuje mnie czymś nowym

Marcin Brzeziński od kilku lat zachwyca nas na Facebooku pięknymi zdjęciami, ukazującymi głównie faunę i florę z terenu Mazur, tutejszych lasów i jezior. Fotograf z Piecek często podchodzi do zwierząt, by jego zdjęcia były bardziej intrygujące i ciekawe. Jak wyznał za każde takie spotkanie i zdjęcia dziękuje zwierzętom, które uważa za gospodarzy lasu. Pochłonięty pasją nie zapomina na szczęście o innych i dzieli się tym co robi. A w rozmowie z nami zdradził też swoje plany na najbliższe miesiące. Oczywiście te związane z fotografią. Zapraszamy do lektury.

Od kiedy fotografia jest w pana życiu?
— Nie powiem, że od zawsze, ale to będzie już jakieś 25 lat, na pewno. Z aparatem upiętym przy pasku chodziłem jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Początkowo nie było oczywiście takiej techniki jak obecnie, a aparat cyfrowy były dla mnie sferą marzeń. Pamiętam jak kiedyś mój kolega przywiózł właśnie aparat cyfrowy z Niemiec i mi go pożyczył – przez pewien czas nie rozstawałem się z nim. Robiłem zdjęcia spontanicznie, bez przykładania się, ale już byłem zafascynowany fotografią. Dopiero po kilku latach znajomi stwierdzili, że mam oko do tego i że powinienem to wykorzystać. Do tamtej chwili korzystałem z aparatu słabej jakości, trochę z telefonu. Kupiłem sobie canona. To też jeszcze nie był profesjonalny aparat i dlatego po pół roku żałowałem, że nie wziąłem czegoś lepszego. Wiedziałem, że ta jakość zdjęć zależy nie tylko od naszego oka, ale także od sprzętu.

Fotografia mnie pochłonęła. Czułem, że daje mi wielką radość i dodatkową energię. Zacząłem tym żyć, kombinować nad chwytaniem kadrów, poszukiwać własnej drogi. Znalazłem ją w lesie, gdzie miałem czas i możliwości poeksperymentować, uczyć się. Sam dostrzegałem swój rozwój. Trochę to trwało, ale toczyło się to własnym tempem. Jakieś pięć lat temu wzięło mnie już naprawdę dobrze. Zacząłem kupować sprzęt, tym razem już inwestowałem w ten lepszy, profesjonalny i nie tani.

Dużym potencjałem jest Internet. kiedy i gdzie zaczął pan pokazywać swoje prace?
— Bodajże w 2019 roku, kolega mnie przekonał do założenia profilu na Facebooku. Tam wrzucałem swoje zdjęcia, ludzie zaczęli reagować i komentować. Przyznam, że dodaje mi to energii i mocno schlebia. To działa jak motor napędowy – jak widzę, że ludziom się podoba, chce mi się znów wziąć aparat do ręki i zrobić jeszcze lepsze zdjęcia (śmiech). Żartuję. Pokazuję to co ja chcę, to jak widzę otoczenie przez obiektyw. Ale reakcje ludzi oczywiście bardzo mnie cieszą.

Wspomniał pan o profesjonalnym sprzęcie, tymczasem dzisiaj fotografować może w zasadzie każdy. Choćby telefonem.
— Ludzie z pasją są wyjątkowi. Dziś każdy z nas jest zaganiany i nie zawsze ma okazję czy możliwość dostrzec piękna, które nas otacza. A ja mieszkam w cudownym miejscu, w Pieckach, które otoczone są dookoła lasami i jeziorami. Każde wyjście w las zaskakuje mnie czymś nowym, nawet tam gdzie już wcześniej byłem. Tam nigdy nie jest tak samo. I właśnie tym chcę się dzielić z innymi. Osoby robiące zdjęcia mają często w sobie pewien dar, dzięki któremu dostrzegają to czego inni nie widzą. Ma pan rację, że zdjęcia może dziś robić każdy, ale trzeba umieć znaleźć to miejsce, odpowiedni kąt, dobrać światło. Zdjęcie musi sprawić, że odbiorca powie to "WOW". Wtedy można się nim dzielić, dla przyjemności własnej i innych.

Pan dzieli się nie tylko swoimi zdjęciami, ale też wiedzą i doświadczeniem.
— W czasie ferii w Bibliotece Miejskiej w Mrągowie poprowadziłem warsztaty fotograficzne dla dzieci. W pierwszym dniu uczestniczyło w nich piętnaścioro dzieci, a w drugim jeszcze troje doszło. To było dla mnie fajne doświadczenie, dlatego postanowiłem to kontynuować. 23 marca odbyło się kolejne spotkanie, tym razem w szkole w Nawiadach. Przez dwie godziny dzieliłem się pasją i tym co widzę w lesie. Po mrągowskim spotkaniu przynajmniej dwie osoby złapały tego fotograficznego bakcyla. A to lepsze niż siedzenie przed komputerem czy w telefonie.

Zapraszam do kontaktu wszystkie chętne szkoły. Co ważne nie pobieram za to pieniędzy. Robię to bezpłatnie, za to od serca.

Do wszystkiego sam pan dochodził. Naprawdę wystarczyło wprawne oko i ogólnodostępna wiedza?
— Kiedy zaczynałem nikt mi nie pomagał. Myślę, że każdy fotograf do czegoś dąży, podpatruje innych i stara się być od innych lepszy. Ta rywalizacja nie sprzyja dzieleniem się wiedzą i doświadczeniem. Ja wydałem sporo pieniędzy na nietrafione inwestycje w sprzęt, ale to była dla mnie nauka. Teraz podpowiadam innym, na ile mogę, by nie popełnili tych błędów co ja.

A nie myślał pan o założeniu na przykład kółka fotograficznego w Pieckach?
— Przeszło mi to przez myśl. Wiem, że takie kółko istnieje choćby przy Mrągowskim Centrum Kultury. Pewnie zaproponuję to u siebie w Pieckach, ale jeszcze nie teraz. Ten rok chcę trochę przepracować. Dwa lata temu zrobiłem dużo zdjęć, jednak w tamtym roku zmogła mnie choroba i długo dochodziłem do siebie. Fotografowałem, ale już nie tyle. Nie uważam jednak, że to był stracony rok, ponieważ w tym czasie wiele się nauczyłem. Zaobserwowałem też jak te moje zdjęcia poszły do przodu.

Chciałbym wykorzystać ten rok na tylko na dzielenie się wiedzą, ale też swoimi pracami. W dniach 21-23 lipca w Muzeum Regionalnym im. Walentyny Dermackiej z Sapiehów w Pieckach odbędzie się wystawa moich fotografii. Alicja Naworska-Kotelon, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Pieckach zaproponowała by, podczas tegorocznego Festiwalu Ceramiki zaprezentować moje zdjęcia z poprzedniej edycji tej imprezy. Będę oczywiście robił zdjęcia w trakcie trwania festiwalu i w przyszłym roku może pokażemy je ponownie, na kolejnej edycji. Moje zdjęcia pojawią się też w przewodniku, który ma być wydany przy okazji nowo powstałej trasy rowerowej. Inicjatywa rozpoczyna się w Krutyni i biegnie przez Piecki aż do Mrągowa. Co jeszcze? Jesienią czeka mnie wernisaż w Gminnym Ośrodku Kultury w Pieckach, a rok zwieńczy wystawa w Mrągowskim Centrum Kultury. To będzie też pewnego rodzaju otwarcie tego co planuję na przyszły rok. Ale do tego jeszcze daleka droga.

Dużo powiedział pan o teraźniejszości i przyszłości. Tymczasem warto chyba wspomnieć o zdjęciach pana autorstwa, zdobiących przystanki w Pieckach.
— Nie pamiętam skąd pojawił się ten pomysł. Chwycił podczas rozmowy z panią wójt Agnieszką Kurczewską i w 2021 roku udało nam się zrealizować serię zdjęć na przystankach. To był cykl pod nazwą "Fauna i flora w gminie Piecki". Rok temu miało być podobnie, jednak jak wspomniałem – zmogła mnie choroba. Chyba mogę już zdradzić, że jestem po rozmowach z panią wójt Agnieszką Kurczewską i sekretarzem gminy Hubertem Sadownikowem i w tym roku pojawi się seria zdjęć zatytułowana "Gmina Piecki w obiektywie Marcina Brzezińskiego". Ale niewykluczone, że podobne zdjęcia pojawią się na przystankach innych miast, ponieważ jestem przygotowany, by pokazać zdjęcia Mrągowa, Kętrzyna czy Giżycka w przestrzeni tych miast.

Dla fotografów z Kętrzyna i okolic ogromnym autorytetem jest Lucjan Mikulski, guru wśród osób, które mają choć odrobinę styczności z aparatem. W powiecie mrągowskim dla wielu takim wzorem może być Waldemar Bzura, który od lat uwiecznia na zdjęciach naturę.
— Pana Waldemara znam, mieszkamy niedaleko siebie i spotykamy się czasem na zakupach. Kilka razy rozmawialiśmy też o fotografii. Człowiek pełen pasji, otwarty i pomocny. Pracuje w Mazurskim Parku Krajobrazowym i bywanie na łonie natury jest też częścią jego pracy. Pod okiem pana Waldemara świetne zdjęcia robią też Grzesiu Zawrotny i Beata Zaborowska.

Ja nie działam w żadnym klubie czy związku, ale nie czuję się samotny podczas robienia zdjęć. Często rozmawiam ze zwierzętami, a kiedy już im zrobię zdjęcia - dziękuję. Zdarzyło mi się dokarmiać marchewką zająca albo bawić z młodym liskiem niczym z psem. Pamiętajmy, że to my jesteśmy gośćmi w lesie, nie zwierzęta. To nie jest nasz świat tylko ich.

Mówi pan o tym wszystkim tak, jakby ten aparat był częścią ciała...
— Wożę go zawsze przy sobie. Dla mnie dzień bez fotografii jest dniem straconym. Do pracy potrafię wyjechać 2-3 godziny wcześniej, by gdzieś przystanąć i zrobić choć kilka zdjęć. Zdarza mi się też zapuścić za łosiem w las, ubrany w pantofle i eleganckie spodnie. Buty i spodnie można wyczyścić, a choćby jedno dobre ujęcie z takiej szybkiej sesji jest tego warte.

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Marek Szymański

Aplikacja info.mragowo.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo info.mragowo.pl




Reklama
Wróć do