
Patrycja Martuś kontynuuje prezentację Domku na Prerii - cudownego miejsca, w którym ukojenie znajdują zwierzęta i... ludzie. Tym razem autorka artykułu „Oczy są zwierciadłem duszy – spontaniczne spojrzenie na Domek na Prerii” rozmawia z Ewelina Klecan, bez której zwierzyniec z Bożej Wólki w ogóle by nie powstał.
Co Cię do nas przygnało?
– Wychowałam się w Warszawie i jako dorosły, zdecydowany na pogoń za nowym życiem i marzeniami człowiek dotarłam z Pawłem, moim partnerem i synami do najpiękniejszego miejsca na ziemi. Naszego miejsca!
Kiedy stwierdziłaś, że odnalazłaś to swoje miejsce w Bożej Wólce?
– Boża Wólka to splot wydarzeń. Kiedy ją zobaczyłam jadąc oglądać dom dla moich rodziców łzy płynęły mi po policzku, ciepły dreszcz miałam na całym ciele. Zobaczyłam zakrzaczony, zaniedbany stary domek w środku pól... Nie umiem tego wyjaśnić, ale wiedziałam, że to tu.
…Prawdziwy Domek na Prerii. Kto był pomysłodawcą nazwy?
– Staliśmy kiedyś trzymając się za ręce z moim partnerem, patrzyliśmy na zachód słońca, który pada na lekkie wzgórze i wtedy to usłyszałam: „Domek na Prerii, Skarbie! To będzie nasz Domek na Prerii. Nasz Mały Biały Domek”. Uwielbialiśmy serial o tym tytule i tak też zostało.
Jakie są twoje pasje i marzenia?
– Pytasz mnie o marzenia i pasje... Mam prawie 50 lat i z perspektywy czasu powiem tak: marzenia określają nam cel i warto iść tą drogą. Od kiedy pamiętam kochałam zwierzęta. Zawsze chciałam mieć zoo. Moim marzeniem była weterynaria – tego niestety nie udało się mi zrobić, ale uczę się sama dla siebie. Dzięki moim zwierzętom i najwspanialszym lekarzom Kasi i Filipowi Kapryanom zadawane pytania nie zostają bez odpowiedzi. Moja wrażliwość na otoczenie i świat wokół pokierowała mnie też w stronę pomocy ludziom. Najpierw jednak przeszłam własną drogę, ale o tym może kiedy indziej, bo przecież nie o to pytasz. Bezdyskusyjnie moją pasją jest kynologia jako nauka. To dziedzina, która towarzyszy mi również bardzo długo. Kiedyś marząc o psach rasowych, wystawach i hodowli sama sobie przyrzekłam, że zrobię wszystko, by to one zarabiały i utrzymywały te, które są samotne, niechciane i głodne.
Co na tym etapie życia daje Ci szczęście?
– Pytasz co mi daje na tym etapie szczęście? Życie. Życie tu i teraz Życie z rodziną. Szczęście daje mi wzajemny szacunek. Dawanie dobra też. Jestem szczęściarą, bo nie wymagam zbyt wiele do SZCZĘŚCIA.
Co lub kto obudził w Tobie pasję pomagania ludziom i zwierzętom? Kto na co dzień pomaga Ci w obowiązkach związanych z prowadzeniem Domku na Prerii?
– Patrycja, dobre pytanie, wiesz? Ja od dziecka byłam wrażliwa. Zawsze pomagałam słabszym, ratowałam biedronki... Taka to ja – jak to mawiali moi bliscy – się uplęgłam (śmiech). Jak już mówiłam, wiele by opowiadać. A kto mi pomaga w domu? Moje chłopaki i Gabi. Bez nich już nie dałabym rady. Teraz też jest ciężko, ale w grupie siła. Kiedyś, kiedy nie miałam już siły, nie miałam pieniędzy, by utrzymywać to wszystko w dobrobycie, powiedziałam do młodszego syna, że się poddaję... Wiesz co usłyszałam wtedy od 10-letniego chłopca? „Mamo, nigdy nie możesz tego zrobić! Nie tego nas uczyłaś! Uczyłaś nas, że nie podajemy się bez walki”. I tak trwamy już naście lat. Nie mamy nowych bajerów, ale mamy siebie i Was wszystkich – naszych przyjaciół.
Czy jesteś w stanie wskazać jedno słowo, które w pełni określiłoby Twoją osobę i dlaczego?
– Człowieczeństwo – to nasuwa mi się pierwsze. Czemu? Mój dziadek Miecio, którego miesiąc temu pożegnałam – Powstaniec Warszawski – dał mi w spadku Kręgosłup Moralny i większość wartości, które w sobie noszę. Wartości, które często przechodzą do lamusa w obecnych czasach. Ja przekazuję dalej ile tylko mogę!
Czy chciała byś coś jeszcze dodać?
– Dziękuję Ci za to, że napisałaś te piękne słowa o Domku i o nas, dziękuję za to, że mogłam odpowiedzieć na Twoje na pytania. A na koniec powiem jeszcze: uśmiechajmy się do siebie, będzie nam wszystkim łatwiej.
Rozmawiała Patrycja Martuś
Od autorki: Dziękuję Ewelinie Klecan za wywiad – dla mnie zaszczytem jest, że to właśnie ja mogłam przedstawić tę cudowną historię. Spontaniczna decyzja sprawiła, że poznałam tych niesamowitych ludzi i cudowne miejsce. Ciepło, troska jest wpisana w nazwę Domku na Prerii, a wrażliwość właścicielki i mieszkańców sprawia, że czyni to miejsce jeszcze bardziej wyjątkowym.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie