
To już stało się tradycją w naszym kraju, że jest taki jeden dzień w roku, w którym królują pączki, faworki i stają się one daniem głównym. To jest ostatni czwartek przed katolickim Wielkim Postem, zapowiadający Ostatki – tydzień do końca karnawału.
Według tradycji, w tym czasie ludzie intensywniej spożywają słodkości i łapią okazje do karnawałowych potańcówek. W ten czwartek, w Mrągowie, na ulicach miasta roiło się od osób idących z kartonami pączków. Dzieci i młodzież prześcigały się w liczbie spożytych łakoci. Niektóre mrągowskie szkoły (Szkoła Podstawowa nr 1 w Mrągowie) - zadałaby o to, by uczniowie zostali poczęstowani słodkim upominkiem. W przedszkolach i niektórych zakładach pracy również o tym pamiętano. Ktoś stał w czterdziestominutowej kolejce by zjeść pączka „z prawdziwego zdarzenia”, który kosztował znacznie więcej niż pudełko tych rarytasów z sieciówki. Podobno gdzieś w Polsce ktoś zapłacił z jednego pączka 100 złotych, był to jakiś wykwintny specjał, z płatkami złota. Podobno…
Czy w całej tej tradycji chodzi tylko o jedzenie, czy o coś więcej? Czasem okazuje się, że jest to okazja do spotkań rodzinnych, z przyjaciółmi, do obdarowywania się. Babcie zapraszają wnuki na te najprawdziwsze rarytasy, domowej roboty. Ktoś odwiedzał kogoś i wręczał mu słodki prezent. Ja sama tego dnia doświadczyłam życzliwości i ciepła, dzięki czemu ten czwartek stał się bardziej słodszy. Po nocnym dyżurze zaszłam do zaprzyjaźnionych pań z „Trapera” na zakupy i tam poczęstowano mnie domowym chrustem. Mogłam też skosztować swojskiego pączka. Toczyłyśmy miłą rozmowę o zwyczajach, o domowych wypiekach. Był to dobry początek dnia. Później, w natłoku codziennych spraw i obowiązków, odbyły się również rodzinne spotkania z zachowaniem tradycji Tłustego Czwartku. Wieczorem młodzież z mojej pracy serdecznie mnie uściskała… Śmiałam się, że muszę chwytać tę chwilę. To był: „Dzień dobroci dla cioci”. Oczywiście w necie posypały się memy sugerujące, że to jest prawdziwy „Dzień diety pudełkowej”, bo tego dnia wielu z nas zgrzeszyło obżarstwem. Dietetycy przeliczali nam kalorie i bili na alarm… Jednak – ja zdałam sobie sprawę, że dzięki tym wszystkim spotkaniom, przy okazji było bardzo miło, serdecznie i to było „słodkie”.
Niedługo Walentynki nasza redakcja, przy współpracy „Cudo Cafe” zorganizowała konkurs na opis na słodką randkę. Już pojawiły się pierwsze miłe historie (śledźcie nasze wpisy na FB). Tu nie chodzi o to, by znaleźć sobie odpowiedź na pytania: Czy to są zdrowe święta? Czy powinniśmy celebrować amerykańskie święta? Chodzi o to, aby człowiek dla człowieka był miły, życzliwy, znalazł dla niego chwilę, poświęcił spoją uwagę i czas. Niech ten słodki zawrót głowy przypomni nam o tym, co jest najważniejsze, o tym, że jeszcze mamy z kim świętować, kogo docenić i warto się zatrzymać, spotkać, po prostu pobyć razem. (ABP)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie