
Do wiosny coraz bliżej, a w nas budzą się już dodatkowe siły. U niektórych może nawet nowe życie (albo stare demony).
Patrząc na Mrągowo, z którym ja, kętrzyniak, mocno się zżyłem – niektórzy nawet za dużo tego wigoru mają. Plują jadem i podskakują jakby najedli się jakichś „proszków”. Albo wręcz przeciwnie – przestali przyjmować (leki). Nie będę się jednak zniżał do tego poziomu. Nie potrafię całkiem obojętnie przechodzić obok kogoś, kto zacietrzewiony atakuje wszystkich przeciwników – słusznie czy niesłusznie, grunt, żeby atakować „wroga”. Ale z hejterami nie będę dyskutował. Szczególnie, że ci nie pozwalają na dyskusję, bo po „wrzutce” w mediach społecznościowych zazwyczaj blokują dostęp i możliwość komentarzy. Taki to bohater jeden z drugim, że potem – już twarzą w twarz – zazwyczaj głowę spuszcza i udaje, że go nie ma.
Poziom dyskusji w życiu publicznym nam się zaostrza coraz bardziej i bardziej i z przerażeniem patrzę, że kolejne dno zostało przebite. Mam na myśli niedawne wydarzenia, kiedy zaszczuty przez media skrzywdzony nastolatek popełnił samobójstwo - bo ktoś szukał sensacji. W zbliżonym czasie podobny taki przypadek obserwowałem też na naszym lokalnym „rynku medialnym”, kiedy to jedna z okolicznych gazet wyraźnie wskazała ofiarę pewnej afery, "podkręcając" temat jej niepełnosprawnością. Na szczęście w tym przypadku nie doszło do tragedii, ale te „media”, wykorzystując swoją przewagę zachowały się po prostu podle.
Takie cwaniaczki to stety czy niestety część naszego społeczeństwa. Zawsze byli, są i będą. Ale my szanujmy się. W ostatnich latach doszło chyba już do wystarczającej ilości tragedii, byśmy jeszcze głębiej zanurzali się w tym całym hejterskim bagnie. Zacznijmy mówić DOŚĆ w odpowiedniej chwili.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie