Reklama

BOANERGES – Chrześcijański Klub Motocyklowy (CKM)

Rozmawiałam z moim redakcyjnym kolegą o tym, że budynek przy ul. Spacerowej 2A, przed pandemią, był nie tylko postrzegany jako miejsce, gdzie odbywały się nabożeństwa Zboru Kościoła Zielonoświątkowego, był to też swoisty ośrodek kultury, w którym zaistniały różne wydarzenia. Ten rodzaj działalności powraca na nowo w myśl motta: „Oddani Bogu - przyjaźni ludziom”. Po pandemii, odbyły się już koncerty świąteczne, „Spotkania z bohaterami miasta szytego na miarę”, akcja charytatywna: „Co ma miłość do kochania?”. W planach są kolejne wydarzenia. Niedawno przy ul. Spacerowej 2 A, gościli przedstawiciele Chrześcijańskiego Klubu Motocyklowego.

BOANERGES – oznacza dosłownie „synowie gromu” (hebr.). Klub powstał w 1997 r. Wówczas zorganizowano pierwszy chrześcijański zlot motocyklowy. Fani motocykli obecnie organizują jeden z największych zlotów w naszym kraju przy festiwalu Pol'and'Rock – Woodstok Rally. Zaczęło się od pomysłu i pasji kilku osób, dziś BOANERGES ma swoich członków w całym kraju. W prowadzonych działaniach, organizacjach zlotów - współpracują też z fanami monocykli z Europy. Co ich łączy oprócz wiatru we włosach, prędkości i wspaniałych maszyn, na których przemierzają cały kraj i nie tylko? Wszyscy kochają Boga i ludzi, są praktykującymi chrześcijanami i rozwijają swoją pasję, hobby równolegle z tym, co nazywają swoją służbą i misją, głoszą ewangelię ludziom takim jak oni. CKM BOANERGES ma nie tylko swoje miejsce podczas zlotów motocyklowych, posiada zespół muzyczny (Boanerges Bikers Band), wydał „Biblię Motocyklisty” oraz od lat tworzy własny, ścienny kalendarz. Członkowie klubu biorą również udział w akcjach charytatywnych. Podczas większych zlotów otwierają swoje przewoźne kawiarenki pod namiotem, gdzie nie tylko częstują kawą, herbatą, posiłkiem - ale przede wszystkim spotykają się i rozmawiają z ludźmi. Współpracują również z Fundacją „Dobrowskaz” (https://www.dobrowskaz.pl/). Przy Spacerowej 2a o CKM BOANERGES opowiadał jego wice prezydent Zbigniew Jastrząb. Poniżej zamieszczam fragmenty jego wspomnień oraz refleksji.

O początkach…

Reklama

Zaczęło się to w latach 90- tych, jeden z obecnych tu założycieli klubu - Piotr, wiele lat temu był częścią subkultury metalowców, wówczas był osobą niewierzącą. Także … motocykle, ale również ostre granie, picie i te sprawy - nie były mu obce. Przyszedł taki czas w jego życiu, że Bóg „dobił” się do jego serca i jego życie się zmieniło. (…) Po jakimś czasie zapragnął wrócić do środowiska motocyklowego z ewangelią i mniej więcej podobnie odbierał to Jacek, a on wywodził się z subkultury hipisowskiej. Obaj mieli podobne historie, jednak woleli inne gatunki muzyczne, style ubierania się, ale łączyła ich pasja motocyklowa i fakt, że w pewnym momencie swego życia pojednali się z Bogiem. (..) Po latach spotkali się na Moto - Bazarze w Łodzi i wówczas zaczęli rozmawiać szerzej, bardziej i głębiej jak ma to dalej wyglądać i wpadli na pomysł, żeby założyć chrześcijański klub motocyklowy… ale było ich tylko dwóch. Zrodziło się w nich pytanie: „Może jest więcej takich wariatów, których pasją jest Pan Bóg i motocykle?” (…) Postanowili zacząć działać i wymyślili coś takiego, że napiszą list, skopiują go, wyślą go do różnych kościołów, związków wyznaniowych z zaproszeniem na taki pierwszy zjazd chrześcijańskich motocyklistów. Internetu jeszcze wtedy nie było. Pisało się zwykłe listy, adresowało koperty i naklejało znaczki... (…) Te listy poszły w Polskę. Jeden z nich, w 1997 roku trafił do mojego zboru w Białymstoku. To był rok, w którym właśnie kupiłem sobie motocykl i nie kupowałem go z myślą o jakiejś służbie. To miała być moja odskocznia, pasja i hobby - pracowałem wówczas jako przedstawiciel medyczny, dużo jeździłem. Bóg do tej pasji dołożył coś swojego i dziś widzę, że to ma inną, lepszą wartość. Pamiętam, że mój pastor podszedł do mnie z tym listem, wręczył mi go i powiedział: „To do ciebie”. Ja byłem wówczas jedynym zwariowanym motocyklistą w naszym kościele i pojechałem do Giżycka. Na pierwszy zlot przyjechało kilkanaście osób z całej Polski. Tak się to zaczęło i trwa do dziś. Zaczęliśmy się kontaktować, regularnie spotykać. Byliśmy rozsiani po całej Polsce ale mieliśmy na tyle zapału i energii, że spotykaliśmy się raz w miesiącu w różnych miejscach na terenie naszego kraju. Potem zaczęła się kształtować wizja nazwy naszego klubu, bo my działamy w środowisku klubów motocyklowych. One charakteryzują sie tym, że mają swoją nazwę, emblematy – to zawsze coś znaczy i my przyjęliśmy nazwę BOANERGES – „synowie gromu”, zaczerpniętą z Nowego Testamentu. (…)

O subkulturze klubów motocyklowych…

Reklama

Klub powstał po to, by głosić ewangelię w środowisku motocyklowym, bo my znamy to środowisko, znamy ten język, zwyczaje. Przede wszystkim lubimy te klimaty, nam jest dużo łatwiej w to wejść. Poruszamy się w środowisku subkultury motocyklowej. Tam obowiązują specyficzne zasady. Uczymy ludzi jak rozmawiać, by był to język i gesty zrozumiałe… (…) Dam wam taki przykład. Gdy przed rozmową podejdziesz do człowieka i poklepiesz go po plecach, to już najprawdopodobniej o tym „Baranku Bożym, który umarł za czyjeś grzechy” - nie zdążysz powiedzieć, tylko dostaniesz strzał w zęby.
O tym przekonał się kiedyś jeden z moich sąsiadów, który podszedł do prezydenta jednego z klubów. W naszej chrześcijańskiej kulturze, poklepanie kogoś po plecach jest odbierane jako przyjazny gest. W środowisku klubów motocyklowych to jest obrazą, no i ten mój kolega od razu dostał strzał. Trzeba umieć się w tym wszystkim poruszać.. .

O tym co było później…

Reklama

Jeżdżąc po zlotach rozmawiając z różnymi ludźmi zauważaliśmy potrzeby i odpowiadaliśmy na nie. Zrobiliśmy najpierw pierwszą prowizoryczną ulotkę, potem wydaliśmy „Biblię Motocyklistów” (rozdano do tej pory ok. 40 tys. egzemplarzy). Zaczęliśmy współpracować z klubami z Europy i wzajemnie sobie pomagać. (…) Pewnego razu mieliśmy dzięki uprzejmości naszego kolegi, malutkie stoisko na MOTO SHOW w Poznaniu. Na tej imprezie wystawiają się najwięksi giganci motoryzacyjni, tam są zainwestowane w promocję setki tysięcy złotych, chodzą piękne hostessy… No i przyjaciel klubowy udostępnia nam taki mały kawałeczek swojego stoiska. Mieliśmy mały rozkładany stolik, obok dwa krzesełka, a na nim leżały nasze „Biblie Motocyklisty” i rozmawialiśmy z ludźmi, którzy do nas podchodzili. Wiele osób przewijało się przez te targi (..) W dniu zamkniętym, przeznaczanym dla vipów, całej wierchuszki motoryzacyjnej oraz dziennikarzy motoryzacyjnych rozdawano prestiżowe nagrody. Jednym z naszych gości na stoisku był Włodzimierz Zientarski, nasz kolega nie wiedział z kim rozmawiał. Wieczorem rozdawano nagrody w różnych dziedzinach przyznane od dziesięciu dziennikarzy motoryzacyjnych. No i sypią się te nagrody dla Audi, Porsche, Vespa… no i słuchajcie, my też otrzymaliśmy nagrodę za „Biblię Motocyklisty” właśnie od Włodzimierza Zientarskiego. To jest coś niesamowitego, wisienka na torcie. Zawsze jak o tym mówię, to się wzruszam…(…)

Obecnie…

Reklama

Staramy się jeździć po zlotach motocyklowych. Zaczynając wiosną i kończąc jesienią, bywamy w różnych miejscach w Polsce. My jesteśmy z naszym namiotem – kawiarenką. Mamy kawę, herbatę, Biblię… Jesteśmy tam, usługujemy im i rozmawiamy. Staramy się być w miejscach gdzie tych motocyklistów się trochę przewija i siłą rzeczy jesteśmy już regularnie od jakiegoś czasu na Woodstocku. (…) Jakiś czas temu dostaliśmy taką propozycję od organizatorów żeby zorganizować taką wioskę motocyklową, no i chyba od 2006 roku tam jesteśmy i działamy. (…) Początki mieliśmy trudne, nie mieliśmy funduszy wszystko było prowizoryczne, ale byliśmy „wierni w małym”, dawaliśmy to, co mieliśmy. Po latach doszło do tego, że zaczęliśmy wypożyczać z Misji „Teen Challenege” Polska ogromny namiot, a liczba uczestników doszła do około czterech tysięcy osób. Z tego się zrobił jeden z największych zlotów motocyklowych w Polsce. Natomiast to, że taki zlot organizuje chrześcijański klub, to jest ewenement na skalę światową. Nasza kawiarenka wówczas jest otwarta dwadzieścia cztery godziny na dobę, organizujemy koncerty, rozmawiamy z ludźmi i głosimy ewangelię.

Nawiasem mówiąc…

Reklama

Bywa, że w tym co robimy jesteśmy niezrozumiani nawet przez chrześcijan, bo przecież wchodzimy do barów, znajdujemy się w różnych podejrzanych miejscach… Pamiętam kiedyś prowadziłem skrzynkę e-mailową naszego klubu i odczytałem wiadomość mniej więcej w takim stylu: „Jesteście fajnym klubem, fajnie działacie, widzę, że wybieracie się na taki zlot, do takiego klubu, w takie a takie miejsce, ale czy wy wiecie, że tam będzie SEX SHOW, ale czy wiecie, że oni tam noszą odwrócone krzyże i pentagramy?”… Odpisałem: „Oczywiście, że wiemy i dlatego tam jedziemy!”. Ten klub nie powstał po to, aby się ładnie prezentować siedząc na krzesłach kościelnych.

Myślę, że ostatnie, zacytowane przeze mnie zdanie, jest doskonała puentą do tego artykułu. Każdy coś sobą reprezentuje, ma swoje pasje. Motocykliści z klubu BOANERGES potrafią doskonale połączyć hobby, które kochają, z ważną dla nich misją, troską o ludzi i rozwijać je razem. Przyjemne z pożytecznym - w tym wypadku, jedzie w parze po wielu drogach w naszym kraju i w ten sposób przywracany jest komuś uśmiech oraz nadzieja. (ABP)

Reklama

Źródło:

Całą opowieść Zbigniewa Jastrzębia pt. „Razem wskazujemy dobro” można obejrzeć https://www.facebook.com/KosciolZielonoswiatkowyMragowo/videos/1204594006772601

https://boanerges.pl/ - oficjalna strona CKM BOANERGES

Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony na FB CKM BOANERGES, dostęp z dnia 06.06.2023 r. https://www.facebook.com/Boanerges.Poland/photos

Aplikacja info.mragowo.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo info.mragowo.pl




Reklama
Wróć do