W cyklu „Zbliżenia” zamierzamy przedstawiać osoby znane — lokalnych sportowców, społeczników, artystów, włodarzy, radnych — które na naszych łamach będą chciały dzielić się swoimi pasjami. Jako pierwszy dał się nam namówić Robert Wróbel, który na co dzień jest inspektorem ds. promocji, turystyki, kultury i sportu w Gminie Mikołajki, jest też radnym Rady Miejskiej w Mrągowie i przewodnikiem. Jego pasją jest lokalna historia, którą dzieli się m.in. podczas organizowanych przez siebie wycieczek po okolicy.
Znany jest Pan w Mrągowie jako regionalista, popularyzator turystyki aktywnej. Może pierwsze pytanie zabrzmi banalnie, ale … skąd taka pasja?
— Kierując 12 lat Mrągowskim Centrum Informacji Turystycznej oraz Lokalną Organizacją Turystyczną bardzo zwracałem uwagę na to by zaciekawić turystów naszym regionem. Najlepszymi ambasadorami każdej miejscowości są jej mieszkańcy, więc podejmowaliśmy działania skierowane też do nich. To stanowiło o wyjątkowości naszej informacji turystycznej. A ponieważ rozpoczynając pracę nie było za dużo materiałów przydatnych do tych działań, nawet w języku polskim, dlatego też zacząłem gromadzić i tłumaczyć publikacje o Mrągowie. Potrzebne to było by pisać teksty nie tylko na stronę internetowa, ale też do publikacji.
Zacząłem organizować rajdy w terenie, by popularyzować wśród Mrągowian wiedzę o regionie. Stały się one bardzo popularne. Gdy kończyłem pracę było ich równo 100. Gdy zostałem wybrany prezesem Towarzystwa Miłośników Ziemi Mrągowskiej doszły do tego współorganizacja wystaw w mrągowskim muzeum czy spotkania z ludźmi, którzy mogli ciekawie opowiedzieć o regionie. Były to „Pogaduszki Mrągowskie”. Powody były więc zawodowe, oczywiście wypływające z osobistych zainteresowań np. historią, ale też lubię pracę z ludźmi.
Co takiego urzekającego jest pana zdaniem w Ziemi Mrągowskiej?
— Przede wszystkim nasze Mrągowo. To jedno z najstarszych miast mazurskich z oryginalnym centrum. Interesuję się architekturą, a w Mrągowie w historycznym śródmieściu mamy zabudowę w różnych stylach architektonicznych, głównie z XIX wieku. Poza historią, ciekawe jest także położenie miasta na wzgórzach i w dolinach. Wyjeżdżając z miasta na północ mamy tereny z przewagą pól i łąk, a jadąc na południe głównie lasy, w tym Puszczę Piską, czyli jeden z największych kompleksów leśnych. Dlatego wspieraliśmy działania związane z promocję turystyki aktywnej. To są atrybuty turystyczne, które wyróżniają Mrągowo w porównaniu z innymi mazurskimi miastami. A jeśli chodzi o promocję to należy podkreślać to co nas pozytywnie wyróżnia.
W przypadku Mrągowa oczywiście jeszcze imprezy muzyczne na amfiteatrze, który należy do jednych z największych w Polsce. Dlatego wiele lat temu wymyśliliśmy hasło „Festiwalowe Miasto”. Nasz powiat, pod względem turystycznym, należy do wyjątkowych. Mamy atrakcje jednoznacznie rozpoznawalne w całej Polsce, odpowiadające konkretnym turystycznym segmentom. Mrągowo jako miasto imprez kulturalnych z jednym z największych amfiteatrów, Mikołajki jako stolica żeglarska z j. Śniardwy oraz Puszcza Piska z szlakiem Krutyni, czyli teren do uprawiania turystyki aktywnej.
Mieszkamy w bardzo pięknym regionie. Jeśli ktoś lubi piesze i rowerowe wędrówki, jak ja, to ciężko sobie wyobrazić lepsze miejsce.
Jest pan kolekcjonerem wszelkiej maści publikacji nt. Mrągowa (Sensburga). Zdradzi pan jakie "skarby" zalegają na półkach w domu państwa Wróbel?
— Interesuje mnie przede wszystkim historia. Przez te lata faktycznie uzbierałem sporo publikacji o Mrągowie. Niestety w języku polskim jest ich mało i są bardzo ogólne. Najciekawsze są sprzed wojny. Czasami publikuje jakieś krótkie informacje na swoim facebokowym profilu.
Chyba nie mam żadnych „perełek”. Zresztą nie jestem kolekcjonerem. Interesuje mnie informacja, a nie sam przedmiot, w tym przypadku książka. Większość jakie mam to ksera przedwojennych publikacji. Zastanawiam się nad uruchomieniem własnej strony internetowej, gdzie będę gromadził moje artykuły o regionie. Lubię dzielić się wiedzą. Jak tylko mogę, przekazuje publikacje do czytelni naszej Biblioteki Miejskiej.
Zaraża pan fascynacją do regionu innych, chociażby poprzez te wycieczki po okolicy. Po pana odejściu z mrągowskiej informacji turystycznej zrobiła się „luka”, bo niestety nikt już nie organizuje takich aktywności.
— Mrągowianie interesują się historią miasta i bardzo pozytywnie reagują na inicjatywy popularyzujące krajoznawstwo. Zresztą często od uczestników dowiadywałem się ciekawych rzeczy lub zwracali oni moją uwagę na ciekawe aspekty. Obecnie niestety nie są organizowane w sposób „instytucjonalny”, ale ja nadal organizuje wycieczki, w których każdy może wziąć udział. Niestety mniej niż kiedyś.
Zdradzi pan swoje ulubione miejsca, do których zawsze powraca pan niezależnie od pogody, nastroju...?
— Takich miejsc nie mam. Natomiast bardzo lubię Rowerowy Szlak Krutyni. Uważam, że bardzo fajnie udało się tą trasę zaplanować. Polecam każdemu rowerzyście.
Dał się pan poznać także jako organizator WOŚP w Mrągowie. Jak właściwie do tego doszło? Nie miało to zapewne żadnego związku z tym o czym rozmawiamy?
— Trochę przypadkowo. Sztab tworzony był zawsze w domu kultury. Takie są odgórne wymogi organizacyjne. Ponieważ nikt się nie zgłaszał, a zbliżał się ostateczny termin powołania sztabu, zgodziłem się ja. Obawiałem się czy czasowo podołam, tak by nie kolidowało to z pracą. Zima to wbrew pozorom, okres bardzo intensywnego przygotowania do sezonu turystycznego. Przygotowania do targów turystycznych, nowych publikacji, pisania projektów o dofinansowanie itd. Praca w sztabie to także bardzo dużo działań i wszystko musi się idealnie spiąć na dzień Finału. Nie wyobrażałem sobie, że w Mrągowie mogłaby Orkiestra nie zagrać. Miałem zresztą wspaniałych ludzi do pomocy. Przez kilka lat byłem szefem sztabu. Miałem z tego bardzo dużo osobistej satysfakcji.
Jest pan także radnym Rady Miejskiej obecnej kadencji. Dlaczego zdecydował się pan kandydować?
— Z powodów o których już trochę powiedzieliśmy. Pracując tyle lat w turystyce zdobyłem duże doświadczenie i wiedzę, byłem członkiem zarządu Regionalnej Organizacji Turystycznej, Forum Informacji Turystycznych. Uważałem, że do rady miasta dostają się ludzie, którzy pracują lub zajmują się rzeczami odległymi od decyzji, które podejmują jako radni. W Mrągowie zainteresowanie radnych sprawami rozwoju turystyki było żadne. Pamiętam kiedyś stwierdzenie jednego radnego, że „go nie interesują turyści rowerowi, bo on rowerem nie jeździ”. Kandydując wydawało mi się, że mogę mieć pozytywny wpływ na mrągowską turystykę. Jednak w czasie kampanii nie zabiegałem o mandat, bo zaangażowałem się w kampanię kandydata Mrągowskiej Inicjatywy Społecznej. Po wyborach okazało się, że radny musi wykazać się nie tylko kompetencjami, ale przede wszystkim charakterem.
Jakiś czas temu pożegnał się pan z Mrągowską Informacją Turystyczną, chyba niekończenie w fajnych okolicznościach. Z perspektywy czasu dużo zmieniło to w pana życiu?
— Praca w mrągowskiej Informacji to była moja pasja. Zmiana przyszła co prawda nie z mojej woli, nie była planowana, ale szybko znalazłem nowe, ciekawe zajęcie.
O regionie mógłby pan zapewne mówić i mówić, dlatego teraz dziękuję już za rozmowę, ale chyba możemy zdradzić czytelnikom co jeszcze czeka ich z pana strony na naszych łamach?
— Oczywiście. Na łamach gazety zaczną pojawiać się artykuły krajoznawcze o naszym powiecie mojego autorstwa.
rozmawiał Marek Szymański
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie