
Już po raz trzeci w tym roku, pod Wieżą Bismarcka odbyło się wietrzenie szaf. Podobne wydarzenie miało też miejsce w mrągowskim Miasteczku Westernowym Mrongoville. Czym jest ta impreza, na czym ona polega i jakie ma założenie? – na pewno nie chodzi tu o zarabianie dużych pieniędzy.
Zwyczaj ten nie jest polskim oficjalnym pomysłem. Wyprzedaże garażowe, wystawki były znane i praktykowane wcześniej w Stanach Zjednoczonych Ameryki, Niemczech i w wielu innych krajach. W Polsce organizowaliśmy raczej „pchle targi”, na które przybywali wielbiciele staroci i antyków. Ostatnio w niemal każdym rejonie naszego kraju ogłasza się „wietrzenie szaf”. Wystawcami są zwykli mieszkańcy, którzy w określonym dniu i miejscu otwierają stoiska z drobnymi przedmiotami, książkami, odzieżą, a nawet własnymi wyrobami rękodzielniczymi, czy też domowymi wypiekami, przetworami.
Jaka idea towarzyszy „wietrzeniu szaf” pod Wieżą Bismarcka? Po pierwsze i najważniejsze to: spotkanie się z ludźmi. W czasach, gdy wszyscy jesteśmy zabiegani, można zatrzymać się na chwilę, porozmawiać z drugim człowiekiem, wypić kawę lub herbatę, wymienić doświadczenia. Po drugie: wystawcy mogą przekazać, za symboliczne kwoty, przedmioty codziennego użytku, odzież, gry i zabawki, biżuterię. To są zazwyczaj rzeczy, z którymi „sprzedawca” jest związany emocjonalnie, niosą ze sobą jakieś wspomnienia, przypominają o ważnych życiowych momentach. Takie wydarzenie stwarza okazję do przekazania w „dobre ręce” przedmiotów, których z różnych powodów nie możemy już używać i w ten sposób, towar sprzedany, staje się dla kogoś jeszcze użytecznym. „Wietrzenie szaf” propagują też ekolodzy i zwolennicy ochrony dóbr i środowiska.
Po raz drugi uczestniczyłam w takim spotkaniu. Pierwszy raz jako osoba kupująca, drugi jako wystawca. Okazało się, że takie wyprzedaże są okazją do zapoznania się z nowymi osobami ich życiowymi historiami i pasjami. W tę sobotę rozmawialiśmy zarówno z odwiedzającymi stoiska, jak i sprzedającymi - o pasji do czytania książek, literaturze jaka nas interesuje, o historii, podróżach, modzie oraz hobby. Każdy przedmiot, literatura, a nawet odzież stanowiły podstawę do zagajenia ciekawych dyskusji, wymiany doświadczeń. Niektórzy opowiadali o ważnych życiowych przejściach, doświadczeniach np. co spowodowało, że ktoś schudł lub przytył i nie były to lekkie powody. Rozmawialiśmy o chorobie, rodzinie i zmianach jakie przynosi życie… Poznawaliśmy też sąsiadów z pobliskich osiedli, których na co dzień mijaliśmy w Parku Sikorskiego i nie zwracaliśmy na nich uwagi. Wietrzenie szaf przydało się też po to, aby nie być bezimiennym. Było pretekstem, aby wyjść ze swoich czterech ścian, do ludzi.
U stóp Wieży Bismarcka, w cieniu drzew, stworzyła się ciepła atmosfera, która została rozgrzana nie dzięki pogodzie lecz dzięki ludziom. Oni przyszli w to miejsce podzielić się tym, co ma, ich zdaniem, jeszcze jakąś wartość i nie zawsze chodziło tu o rzeczy materialne. Kolejne takie wydarzenie w tym samym miejscu, w drugą sobotę sierpnia, może warto spojrzeć z perspektywy czyjejś szafy na życie i dać nową szansę na użyteczność wystawionym przedmiotom? (ABP)
Zdjęcia: Agnieszka Żamojta i Agnieszka Pacek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie