
Niedawno całkiem przypadkiem (w zastępstwie za kogoś) uczestniczyłam w wydarzeniu promującym w Europie nową płytę zespołu Riverside "ID. Entity". Ta polska grupa została zaszufladkowana jako przedstawiciel gatunku rocka oraz metalu progresywnego. Od lat pracowała na swoją renomę. Z powodzeniem występuje za granicą i w kraju. Pierwszeństwo wyrażenia "za granicą" nie jest tutaj przypadkowe...
Chociaż grupa tryumfowała na polskich listach przebojów (w „radiowej trójce” oraz w OLIS – prestiżowa lista promująca 100 najlepszych albumów w Polsce), otrzymała też złotą płytę za album „Anno Domini High Definition” 2009’ - to jednak zespół jest najbardziej rozpoznawalny z dala od naszego kraju. Przedstawiciele rodzimego gatunku muzycznego zdają się nie dostrzegać fenomenu i klasy zespołu. Trasa koncertowa promująca najnowszą płytę zakończyła się w Olsztynie, jednak w większości przebiegała za granicą. Od 2001 roku grupa gra, wydaje płyty, otrzymuje nagrody, koncertuje głównie w Europie, zdobywając rzesze fanów, idzie swoim torem, przechodzi metamorfozę, czego wyraz odnajdziemy w ich muzyce. Jak było w stolicy Warmii i Mazur? Zaskakująco!
Ponieważ nie znałam grupy wcześniej, mogłam ocenić ją okiem i uchem laika. Oczywiście „wygooglowałam” przed koncertem co i jak, jednak nie byłam przygotowana na wrażania, jakie staną się moim udziałem. Najpierw przyglądałam się fanom. Byli to ludzie w większości wieku 40+ i 50+. Dostrzegłam grupkę nastolatków, a nawet kilkoro dzieci. Liczni miłośnicy Riverside towarzyszyli wiernie grupie od ponad 20 lat, jednak zespół stale zdobywa nowych sympatyków. W auli im. Anny Wasilewskiej w Olsztynie zaroiło się od ramonesek, skórzanych kurtek oraz t-shirtów z logo zespołu. Jednak nie podobny ubiór łączył słuchaczy. Najbardziej uwiodło mnie to, że znali oni utwory niemal na pamięć, a nie jest to łatwe, ponieważ muzyka wije się tu i przeplata w najróżniejszych kreacjach stylów i dźwięków i jest niepowtarzalna. Nie zaśpiewasz i nie zanucisz jej z biegu. Słuchacze bujali się, towarzyszyli muzykom robiąc „chórki” lub proste wokalizy, ale byli też i tacy, którzy stali w bezruchu, w milczeniu, chłonąc każdy dźwięk i tylko wówczas, gdy utwór się zakończył, rozbrzmiewały gromkie, przedłużające się brawa.
Rozumiałam to, bo będąc fanką zespołu Dire Straits sama nasłuchuję, oczekuję na to, co ma się wydarzyć. Riverside swoją muzyką opowiada historię porywającą i zatrzymującą, nad którą nie można przejść do porządku dziennego. Razem z jego fanami momentami wyglądałam, jak surykatka chłonąc każdy efekt, każdy dźwięk, nastawiając uszy tak, by nic nie uronić. Ta muzyczna symfonia może i miała ostrzejsze wdzianko, ale ono w ogóle mi nie przeszkadzało za sprawą zespołu, który stale prowadził dialog z widzem. Jego członkowie uczestniczyli w swoistym flircie ze słuchaczami, którzy żywo reagowali. Śpiewali, śmiali się, bili brawa, a gdy było trzeba - wymownie milczeli. Poruszano ważne sprawy dotyczące tożsamości człowieka, dylematów: „Czym jest prawda, a czym jest fałsz? Dlaczego tak wiele nas dzisiaj dzieli”? To działo się za sprawą grupy Riverside, która posługiwała się różnymi stylami muzycznymi, środkami wyrazów, a wszystko po to, aby słuchacz mógł wejść głębiej w świat, który go otacza, by zastanowił się nad samym sobą i na chwilę się zatrzymał.
Nie jestem krytykiem muzycznym, ale w niektórych utworach myślałam intensywnie o zespole Queen, pewne wokalizy i muzyczne dźwięki stale mi o nim przypominały. Gdzieś tam przebijała się również atmosfera Pink Floyd oraz muzyki elektronicznej rodem z lat 80-tych. Jednak Riverside nie tworzy odtwórczo i kopiująco. Ich muzyczne inspiracje są kanwą na bazie, której powstaje coś unikalnego i nowego. Całość koncertu jest nie tyle spektaklem, co ważnym wydarzeniem, trzymającym jego uczestników do samego końca w oczekiwaniu i pozostawiającym niedosyt, który sprawia, że chce się tej muzyki słuchać więcej i jeszcze. Gdy włączyłam płytę „ID. Entity” w zaciszu mojego domu, ponownie muzyka mnie ujęła i zatrzymała poruszając wrażliwe struny. Zapraszam do udania się podróż z muzykami zespołu, którego skład obecnie tworzą: Mariusz Duda (vocal, basista, autor tekstów i muzyki), Michał Łapaj (instrumenty klawiszowe, vocal), Piotr Kozieradzki (perkusja), Maciej Meller (gitara). Uprzedzam - to nie jest kawiarniany styl, który może służyć jako tło do przysłowiowego „kotleta”, raczej to będzie wydarzenie, w które musi się wejść prawdziwie słuchając, uczestnicząc – spotkanie, w którym muzyka zajmuje pierwsze miejsce.
Agnieszka Beata Pacek.
Autor zdjęć: Grzegorz Cendrowski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Świetny artykuł... A koncert był niesamowity, porywający , jak zawsze z Riverside :).