
50 tys. złotych straciła mieszkanka powiatu mrągowskiego, po tym jak zadzwonili do niej "pracownicy banku". Oczywiście to nie byli pracownicy banku a zwykli oszuści.
Najbardziej popularnymi metodami oszustw są w ostatnim czasie oszustwa pod tzw. "legendą". Oszuści podszywają się pod inne osoby lub przedstawicieli instytucji. Swoje działania kierują w stronę osób prywatnych, firm i instytucji, co daje im gwarancję dużego zysku.
Z taką sytuacją spotkała się w poniedziałek mieszkanka, do której zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika jednego z banków. — Powiedział, że mężczyzna o nazwisku Raj, chce wziąć na jej dane osobowe kredyt — wyjaśnia asp. Dorota Kulig, rzecznik mrągowskiej policji. — W trakcie rozmowy zapytał także o to w jakim banku ma konto i powiedział, że za chwilę zadzwoni do niej przedstawiciel tejże placówki.
I faktycznie tak się stało. Zadzwonił do niej kolejny mężczyzna podający się za konsultanta banku, w którym trzymała pieniądze. Powiedział, że jej pieniądze są zagrożone i zalecił, by przelała pieniądze na inne konto. — Przestępca w kolejnych krokach, wykorzystując strach posiadaczki rachunku bankowego przed utratą oszczędności życia, prosił o zainstalowanie bankowej aplikacji. Następnie powiedział, że telefon ma wirusa i trzeba zainstalować kolejną aplikację — tłumaczy asp. Kulig. Gdy kobieta to zrobiła - usłyszała, że jej nowe konto jest bezpieczne i może na nie przelać pieniądze. W ten sposób... straciła swoje oszczędności.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie