Reklama

Jakub DORACZYŃSKI: Rozwój miasta i chaotyczne działania wykluczają się wzajemnie

— Sprawy samorządu od zawsze były obecne w moim domu — twierdzi Jakub Doraczyński, którego rodzice także zasiadali w ławach Rady Miejskiej w Mrągowie. Zresztą ojciec, Tomasz, jest w niej i dzisiaj. Swoje doświadczenie przekazuje synowi, ten jednak „czuje” pracę w radzie od lat. Bieżąca kadencja do najłatwiejszych nie należy, choćby z powodu pandemii i wojny za naszą wschodnią granicą, dlatego wyniesione nauki mogą być niezwykle przydatne na przyszłość. Jakub, jako radny, ale też jako młody lokalny przedsiębiorca, nie ukrywa, że Mrągowo jest dla niego wspólną sprawą. Pod koniec maja, podczas sesji Rady Miejskiej w Mrągowie radni Mrągowskiej Wspólnoty Samorządowej, którego szefem klubu jest nasz rozmówca, i Mrągowskiej Inicjatywy Społecznej ogłosili utworzenie klubu radnych wspierających kandydaturę Jakuba Doraczyńskiego na burmistrza Mrągowa - WSPÓLNA SPRAWA 2024.

To pierwsza pana kadencja w Radzie Miejskiej. Jako kandydat miał pan z pewnością jakieś wyobrażenia pracy samorządowca. Sprawdziły się?

— Sprawy samorządu od zawsze były obecne w moim domu. Mój tata zasiada w radzie miejskiej już kolejną kadencją, moja mama w przeszłości także była radną miejską. Dlatego też, choć jest to moja pierwsza kadencja, to osobiście czuję jakby trwało to nieco dłużej (śmiech). Oczywiście, choćby na podstawie doświadczeń rodziców i własnych wieloletnich obserwacji miałem swoje wyobrażenia dotyczące tego, jak powinna wyglądać praca w samorządzie. Pozwolę sobie na szczerość, moje wyobrażenia zostały brutalnie zweryfikowane przez rzeczywistość. Być może z racji wykonywanego zawodu, byłem przygotowany na dużo bardziej merytoryczną i ekspercką pracę. Do tej pory tak podchodzę do swojej pracy jako radnego. Niestety widzę, że dużo rzeczy dzieję się niezależnie od racjonalnych argumentów i wbrew logice, wyłącznie z potrzeb utrzymania przez Burmistrza kruchej większości w Radzie Miejskiej. Ciężko mi się z tym pogodzić.

W tej kadencji klub MWS współpracuje z Mrągowską Inicjatywą Samorządową. Ta współpraca musi się sprawdzać, skoro zdecydowaliście się powołać jednego kandydata w przyszłorocznych wyborach... Zgadza się?

— Jestem o tym przekonany. Wydaję mi się, że wieloletnia współpraca oparta na merytorycznej pracy pozwoliła nam zbudować  coś wartościowego nie tylko na ten moment, ale także na przyszłe lata. Podobne spojrzenie na kwestie służby, jaką pełnimy wobec mieszkańców, podobne wartości którymi się kierujemy w życiu codziennym spowodowały, że zwyczajnie się zakolegowaliśmy, myślę, że urodziły się nawet prawdziwe przyjaźnie. Bardzo dobrze pracuje się z osobami, które mają wiedzę w określonej dziedzinie, i choć zdarza się, że dyskusje są burzliwe to zawsze są one merytoryczne, prowadzone w kulturalny sposób. Ubolewam nad tym, że dyskusje w samej Radzie Miejskiej już tak nie wyglądają. Co do kandydata, to do wyborów pozostało jeszcze sporo czasu (śmiech). Kandydat jako lider, jest oczywiście ważny, ale sam kandydat bez odpowiedniego zaplecza nic konstruktywnego nie zdziała. Widzimy to doskonale w obecnej kadencji. Dlatego uważam, że siłą naszego środowiska jest właśnie grupa, nie jednostka. Bycie liderem tej grupy to dla mnie zaszczyt.  

Z zawodu jest pan inżynierem. Takie wykształcenie przydaje się radnemu?

— Wiem, że niektórzy przywiązują dużą wagę do tytułów, dlatego bądźmy precyzyjni – magistrem inżynierem (śmiech). Uważam, że wykształcenie techniczne jest przydatne na wielu płaszczyznach życia, w tym także w pełnieniu funkcji radnego. W zawodzie pracuję już kilkanaście lat, od ponad 10 lat prowadzę także swoją działalność związaną z projektowaniem. Przez te wszystkie lata uczyłem się i zbierałem praktyczne doświadczenie pełniąc różne funkcje, chociażby: kierownika budowy, projektanta czy inspektora nadzoru inwestorskiego. Stąd wiem jak powinna wyglądać realizacja projektu inwestycyjnego. Ten schemat można z powodzeniem przenieść na płaszczyznę funkcjonowania samorządu. Zanim przygotujemy dokumenty, wybierzemy wykonawcę i rozpoczniemy jakiekolwiek działania, jak zawsze na początku określamy aktualne potrzeby, następnie przygotowujemy wstępną koncepcję, na podstawie której szacujemy koszty i eliminujemy ewentualne przyszłe problemy związane z inwestycją. Kolejnym korkiem są prace projektowe, uzyskanie niezbędnych decyzji. To te cztery kroki decydują o powodzeniu każdego przedsięwzięcia. Obecna władza zdaje się nie podzielać tej opinii. Chaotyczne prowadzenie inwestycji, zawsze powoduje, że jest ona droższa i może się okazać, że nie spełnia ona założonych funkcji. Nie ma mojej zgody na takie działania i nigdy nie będzie.  

Na czas studiów wyjechał pan z Mrągowa do Gdańska, dużo większego miasta. Ten powrót do Mrągowa był planowany?

— Razem z moją żoną, która podobnie jak ja jest rodowitą Mrągowianką studiowaliśmy na Politechnice Gdańskiej. Gdy w 2006 roku wyjeżdżaliśmy do Trójmiasta wierzyłem w to, że wrócimy do Mrągowa. Tak też się stało, ale nie było to takie oczywiste. W Gdańsku spędziliśmy 7 lat i był to dobry czas. Wielu naszych znajomych postanowiło zostać w Trójmieście na stałe.  W pewnym momencie, również braliśmy taką opcję pod uwagę przede wszystkim  ze względu na możliwości rozwoju zawodowego. O powrocie do rodzinnego miasta zadecydowało  podjęcie decyzji o powiększeniu rodziny. Chcieliśmy, aby nasze dzieci wychowywały się wśród najbliższych i tak też się dzieje. Jesteśmy szczęśliwi z tego powodu.

A skąd pomysł na wspólnego kandydata klubów MWS i MIS? No i czemu padło na pana?

— Jak już to było wcześniej wspomniane Mrągowska Wspólnota Samorządowa i Mrągowska Inicjatywa Społeczna współpracują ze sobą od dłuższego czasu. Chcieliśmy, także ze względu na przyszłe działania, usankcjonować tę współpracę. Powstał wspólny klub, w którego składzie jest 10 radnych. W momencie podjęcia decyzji o połączeniu klubów oczywistym był wybór jednego lidera. Decyzją naszego gremium to ja zostałem przewodniczącym powstałego klubu radnych. Jest to dla mnie ogromna nobilitacja, z uwagi na fakt, że nasi radni to osoby, które mają duże doświadczenie oraz osiągnięcia zarówno zawodowe, jak i w sferze działania samorządu. Jest to także duża odpowiedzialność, jednak świadomość, że mam za sobą zespół fachowców w swoich dziedzinach, z pewnością ułatwi zmierzenie się z tym wyzwaniem.

Burmistrz Otolia Siemieniec stawiała raczej na spokojny, długofalowy rozwój miasta. Teraz jest dużo chaosu w działaniach. Który model panu bardziej odpowiada?

— Oba modele sprawowania władzy dzielą lata świetlne. Pomijam sprawy określonej wizji na rozwój miasta, bo tu każdy może mieć swoje zdanie. Oceniam jedynie techniczne zarządzanie miastem, sprawność jego działania, racjonalne podejście do kwestii inwestycyjnych czy budżetowych. Zawsze wysoko oceniałem prace Pani Burmistrz w tym aspekcie.  Myślę, że nie będę samotny w swoim osądzie, że w tej kadencji nastąpiło wyraźnie pogorszenie w tych obszarach. Rozwój miasta i chaotyczne działania wzajemnie się wykluczają. Uważam, że dzisiaj potrzebujemy  racjonalnego, długofalowego działania opartego na rzetelnej diagnozie problemów, które już widzimy, a będą się nasilać w przyszłości i dotyczą przede wszystkim mieszkańców. W proces stawiania diagnozy i planowania rozwoju powinno się włączać możliwie największą liczbę mieszkańców, ludzi zaangażowanych, którzy mają ogromną energię i Mrągowo w sercu.

Pański klub od początku jest w opozycji do działań burmistrza. Po tej kadencji będzie co robić w Mrągowie?

— Mrągowska Wspólnota Samorządowa otrzymała w wyborach w 2018 roku największą liczę głosów i wprowadziła do rady 7 radnych. Podchodziliśmy z dystansem do współpracy z Burmistrzem. Szczerze powiem, że gdy zapoznałem się z ulotką wyborczą Burmistrza, byłem zdziwiony, że doświadczony samorządowiec ucieka się do takiej demagogii. Teraz widzimy, że była to jedynie demagogia nie poparta realnym planem i pomysłem. W każdej kadencji samorządu jest co robić, zwłaszcza jak się ma przygotowany „napięty” plan działania. Po prostu czasem jest więcej sprzątania, a mniej budowania i odwrotnie. Z pewnością samorządowcy przyszłej kadencji nie będą narzekać na nudę (śmiech).

Są sfery, które już teraz wymagają konkretnych działań?

— Dzisiaj miasto jest w kryzysie, przede wszystkim demograficznym, spada także jakość usług publicznych. Brakuje perspektywy dla młodych ludzi, mam tu na myśli dostępność mieszkań czy miejsc pracy. Dobrze, że miasto chce stworzyć ofertę rozrywkową dla ludzi młodych, ale te działania nie sprawią, że zostaną w mieście. Nie chcę używać górnolotnych haseł, bo nie o to w tym chodzi, powiem tylko, że od jakiegoś czasu pracujemy nad strategią, która w odpowiednim czasie zostanie przedstawiona publicznie.

Patrząc jedynie na bieżącą kadencję nie obyło się bez kilku niespodziewanych zwrotów. Czy burmistrz, pomijając już jego nazwisko, powinien rozmawiać z każdym, nawet z opozycją?

— Niektórym sztywność kręgosłupa nigdy nie pozwoli na wykonanie pewnych zwrotów (śmiech). Ciężko mi sobie dzisiaj wyobrazić, żeby po tylu latach na końcówce kadencji zaszły jakiekolwiek zmiany. W mojej opinii Burmistrz traktuje Radę Miejską jak zło konieczne i w zasadzie nie konsultuje z radnymi swoich planów, a jedynie informuje nas o swoich decyzjach, które powinniśmy bezrefleksyjnie przyjmować i bić brawo. Takie zachowanie w połączeniu z wielokrotnie w mojej opinii niegodnym zachowaniem Burmistrza na sesjach skutecznie utrudnia podjęcie rozmów. My zawsze byliśmy otwarci na rozmowy, ale nie na rozmowy w zaciszach gabinetów, a rozmowy na otwartym forum, czy to na komisjach czy sesjach. Aby skutecznie rozmawiać należy podejść z szacunkiem do swojego rozmówcy, inaczej rozmowa jest niemożliwa.

Dziękuję za rozmowę.
rozmawiał Marek Szymański

Aplikacja info.mragowo.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Aktualizacja: 22/04/2024 13:14
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo info.mragowo.pl




Reklama
Wróć do