To są te wiadomości, które rozświetlają nawet najbardziej pochmurne dni. Mała Lilusia Więcek, dziewczynka o ogromnej woli życia, przeszła kolejną, niezwykle skomplikowaną operację serca w Genewie – i wszystko się udało! Rodzice podkreślają, że to właśnie dzięki wsparciu tysięcy ludzi dobrej woli ich córka ma dziś szansę na normalne, szczęśliwe życie.
W ostatnich dniach do rodziców Lilusi dotarły wieści, na które czekali z drżeniem serca – operacja w Genewie zakończyła się sukcesem, a dziewczynka wraca do sił szybciej, niż ktokolwiek mógł przewidzieć.
— Nasza córeczka jest już dwa tygodnie po operacji, ma się bardzo dobrze, nie jest już sina i ma bardzo dużo energii. Lekarze z Genewy uratowali jej serduszko. Liczymy, że lada dzień dostaniemy zielone światło na powrót do domu. Chcieliśmy podziękować wszystkim za wsparcie i za to jak bardzo nam kibicujecie — przekazali Klaudia i Adrian Więcek, rodzice Lilusi
To słowa, które chwytały za serce każdego, kto śledził dramatyczną walkę tej rodziny.
Rodzice Lilki już w 15. tygodniu ciąży usłyszeli diagnozę, której żaden rodzic nie chce usłyszeć. Lekarze mówili wprost: ich córeczka może nie przeżyć porodu. Nadzieja pojawiła się dopiero później – wada okazała się operacyjna, choć bardzo skomplikowana.
Tuż po narodzinach rozpoczął się dramat o życie dziecka. Lila nie oddychała samodzielnie. Była podłączona do respiratora. Osiem dni po narodzinach przeszła pierwszą operację ratującą życie.
Cudem się udało.
Po wielu dramatycznych tygodniach na OIOM-ie, rodzice po raz pierwszy zabrali córkę do domu dopiero we wrześniu 2024 roku. Niestety – ich radość nie trwała długo. Kolejne badania wykazały konieczność następnej, dużo bardziej skomplikowanej operacji. Tym razem za granicą – w Genewie.
Wyjazd do Szwajcarii nie byłby możliwy bez pomocy ludzi, którzy uwierzyli w małą wojowniczkę. Dzięki ogromnemu wsparciu mieszkańców regionu i internautów, udało się zebrać środki na pilną operację.
W czerwcu lekarze z Genewy wykonali potrójną, skrajnie trudną procedurę: zamknęli ubytek międzyprzedsionkowy, naprawili zastawkę mitralną i założyli banding na tętnicę płucną.
Operacja była obarczona dużym ryzykiem. Powikłania były możliwe na każdym etapie. A jednak — udało się! Dziś rodzice mówią wprost: ich córeczka ożyła.
Ta historia to nie tylko medycyna. To nie tylko walka z czasem. To przede wszystkim siła społeczności, która potrafi zjednoczyć się wokół najważniejszego — życia dziecka.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie